1. Znajoma sprzed lat


    Data: 05.05.2024, Kategorie: Fetysz Autor: Kayako Saeki

    - Pozwolisz mi? - Pytanie wisiało chwilę w powietrzu, Ewa zastanowiła się kilka razy.
    
    Bynajmniej nie było to dla niej nic nowego. Co jakiś czas Jurek po prostu przychodził i prosił. Toczyła na tyle stabilne życie ze swoim mężem i dziećmi, że mogła bez obaw dać Jurkowi klucze do mieszkania. Wiedziała, że nic złego z tego nie wyniknie, Jurek zbyt dobrze znał zasady.
    
    Zaczęło się - tak po prawdzie - niewinnie. Sytuacja z pracą w naszym pięknym kraju jest niezbyt ciekawa i to niezależnie od tego, czy ma się lat doświadczenia dwa, czy dwadzieścia. Skracając, co niepotrzebne - Ewa mimo skończenia ponad trzydziestu lat, szczęśliwego, choć nieco monotonnego małżeństwa i dwójki dzieci w wieku szkolnym, daleka była od stabilnego trybu życia. Szczęście chociaż, że jej mąż miał pracę na tyle nieciekawą, że nikt nie chciał go ze stanowiska wygryźć.
    
    Ale wracając do naszej historii - pewnego dnia, mimo najszczerszych chęci, w dżdżysty, październikowy poranek Ewa stała w kolejce do urzędu pracy. Ołowiane chmury zasnuwały całe niebo, zdawały się wisieć tuż nad dachami otaczających bloków. Do otwarcia drzwi zostało jeszcze sporo czasu, mimo to kolejka ciągnęła się długa i milcząca. Automaty wydające numerki oczekującym petentom były bezlitosne bardziej, niż siedzące za szybami panie - każdy, kto był tu więcej, niż raz wiedział, że dla przychodzących po godzinie dziewiątej numerków po prostu zabraknie. Dlatego na długo przed przybyciem pierwszego pracownika pod drzwiami urzędu ...
    ... ustawiał się ogonek godny PRL-u. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zwiastowały dzień smutny i szary jak sześciokątne płyty, którymi wyłożony był plac. Wróci do pustego - dzieci w szkole, mąż w pracy - domu i będzie czytać książki, póki nie przyjdzie pora na robienie obiadu dla mającej władować się do domu rodziny. Czasami Ewa myślała sobie, że właśnie w takich momentach - sam na sam z ulubioną lekturą, w cichym mieszkaniu na piątym piętrze - jest naprawdę szczęśliwa. A przynajmniej odpoczywa.
    
    - Przepraszam, Ewa? - niski głos wyrwał ją z zamyślenia. Obejrzała się na stojącego za nią mężczyznę w szarym, wełnianym płaszczu. Ten lekko uniósł brew i uśmiechnął się. Jego uśmiech otworzył Ewie jakąś klapkę we wspomnieniach i przypomniała sobie - Jurek. Zmienił się bardzo przez te pięć lat. Kiedy pracowali ze sobą, ona miała niecałe trzydzieści, on był niemal świeżo po dwudziestce. Ściął włosy, pozbył się kolczyków, zgolił kozią bródkę, bardziej śmieszną, niż zawadiacką. Ale uśmiech miał ten sam. Lekko pytający, lekko łobuzerski.
    
    Od tego uśmiechu zaczęła się w sumie cała ich znajomość - zupełnie przypadkiem, kiedy - jeszcze jako nowy pracownik - Jurek siedział sobie na stołówce na zapleczu i czytał książkę, Ewa weszła tam, by odbyć i swoją przerwę. Otóż, Ewa miała jedno ulubione hobby - literatura fantastyczna. Być może rozwinęłoby się w zamiłowanie do fantastyki ogólnie, ale obowiązki domowe, praca, wychowanie dzieci a także mąż - w gruncie rzeczy dobry i kochający mężczyzna, ale ...
«1234...7»