1. Znajoma sprzed lat


    Data: 05.05.2024, Kategorie: Fetysz Autor: Kayako Saeki

    ... jakoś nam się wiedzie, banały, banały, banały. Ciekawie zaczęło się robić później.
    
    - Szkoda, że przychodzi nam się spotkać w tak smutnych okolicznościach - lekko przepraszający uśmiech gościł na twarzach obojga od początku rozmowy, zatem stwierdzenie, że Ewa uśmiechnęła się przepraszająco byłoby spóźnione.
    
    - Co powiesz na kawę, herbatę czy ciastko? - Jurek uniósł brwi, oczekując na odpowiedź.
    
    Ustalili, że chętnie, ale po załatwieniu spraw w urzędzie. Jak się okazało, po załatwieniu swoich spraw, musiał trochę na nią poczekać, bo często tak to w polskich urzędach bywa, że kto w kolejce początkowej jest o jedno miejsce do przodu, ten wyjdzie dwie godziny później. Po kilku propozycjach kawiarni, które dla obojga okazały się mniej lub bardziej atrakcyjne, stanęło na tym, że w sumie Jurek mieszka całkiem niedaleko, ale Ewa jeszcze bliżej.
    
    Nie zdejmował płaszcza, kiedy poszła zrobić kawę. Stał dłuższą chwilę w pustym salonie, słysząc dochodzące z kuchni odgłosy, przeszedł parę kroków i zatrzymał się przed całkiem okazałą biblioteczką. Płaszcz zdjął dopiero, kiedy Ewa przyniosła kawę dla obojga, powiesił go na oparciu swojego krzesła. Teraz dopiero zaczęło się mięso tej rozmowy - kto jakie książki przez pięć lat przeczytał, czy te same i w którą stronę rozwinęła się jego pasja czytelnicza. Wymieniali się tytułami i uwagami - jeśli okazało się, że tytuły te oboje znają. Polecali sobie nowe tytuły i reklamowali je jak najlepiej, jeśli okazało się, że jedno czytało coś, ...
    ... czego nie czytało drugie. Nie rozwodzili się nad oklepanym "co słychać" - nie było sensu. On był po nocnej zmianie i wpadł do urzędu, żeby się wyrejestrować, ona rano odesłała dzieci do szkoły i męża do pracy, a w urzędzie zawitała, by zameldować, że owszem, wciąż bezrobotna. On nie uznał za stosowne opowiadać, że w małżeństwie średnio mu się wiedzie, ona nie czuła potrzeby skarżyć się, że i jej związek pożerała nuda. Pożegnaliby się i rozeszli, gdyby jednak nie pękł.
    
    - Słuchaj, miałbym do ciebie pewną sprawę... prośbę - zamieniła się w słuch, zatem kontynuował - Jeśli odmówisz i uznasz, że nie chcesz ze mną gadać, to się nie pogniewam, nie obrażę, nie zdziwię.
    
    - No, to powiedz - po takim wstępnie to było jedyne rozsądne rozwinięcie rozmowy z jej strony. Poza milczeniem - gdyby milczała, kontynuowałby i tak.
    
    - Chciałbym, żebyś pozwoliła mi - z nerwów serce waliło mu jak szalone, głos lekko drżał. Sam był wręcz przerażony swoją śmiałością - jak to powiedzieć... dojść na twój tyłek.
    
    Osłupiała. Tego się zupełnie nie spodziewała. Nawet nie zdążyła sobie tego wyobrazić, kiedy poszedł za ciosem. In for a penny, in for a pound, jak mawiają anglicy. Mógł już tylko przeć dalej z nadzieją, że Ewa nie trzaśnie go w twarz. Kubkiem.
    
    - Wiem, nie jesteśmy w sumie nawet zbyt dobrymi znajomymi, czytamy tylko podobne książki, ale spójrz inaczej. Właściwie, to położysz się tylko na brzuchu, nawet czytając. Przez przypadek z opuszczonymi spodniami. A ja tylko, no, popatrzę, może ...
«1234...7»