1. Znajoma sprzed lat


    Data: 05.05.2024, Kategorie: Fetysz Autor: Kayako Saeki

    ... straszny nudziarz - spowodowały, że dla Ewy wszystko skończyło się czytaniem książek i marzeniami o odległych, wymyślonych światach. I konwentach. Nigdy nie była nawet na tych, które odbywały się kilka ulic dalej. Bywa.
    
    Wtedy, na stołówce, Jurek odezwał się swoim niskim, radiowym głosem. Nie zapamiętała początku rozmowy, zapamiętała jej meritum: "założę się z tobą o browara, że pożyczę ci książkę, którą przeczytasz jednym tchem i rano poprosisz o drugi tom." To było jak wyzwanie, jak rzucona rękawica. Pół żartem, pół serio, zakład jak o nic, a można wiele zyskać - ciekawa lektura na wieczór. Oczywiście Ewa ten zakład przyjęła.
    
    Przegrała. Honorowo, oddając książkę i prosząc o pożyczenie tomu drugiego, dała Jurkowi także butelkę Budweisera. Żeby nie było, że w ramach wygranej przynosi mu jakieś Tyskie czy Żubra. Od tego dnia aż do momentu, kiedy zakończył pracę w sklepie - ponad rok później - Jurek i Ewa pożyczali sobie wzajemnie książki i spędzali przerwy śniadaniowe na sympatycznych rozmowach o fantastyce. Różnili się. Ona wolała raczej fantasy, on celował bardziej w science-fiction, ale potrafili polecić sobie tytuły przypadające do gustu. Minął jednak rok, minęło miesięcy czternaście, Jurek pożegnał się z firmą i - jak się okazało - z Ewą też. Wiedziała, że ma w planach ożenek, pamiętała, jak cieszył się, że się zaręczył. To nie było płomienne pożegnanie o zachodzie słońca na klifie. Po prostu pewnego dnia powiedzieli sobie "to cześć". Nie było to planowane ani nie ...
    ... było to efektem wielkiego kataklizmu - po prostu tak czasem w życiu bywa, że w natłoku różnych spraw kontakt się urywa - Ewa i Jurek nie zamienili słowa przez pięć lat.
    
    A teraz on stał tu, przed nią - czy raczej za nią - ogolony, ostrzyżony, obkolczykowany, skórzaną ramoneskę zastąpił mniej krzykliwy, szary jak październikowe niebo płaszcz. W dodatku do całości wizerunku doszły okulary w litej, czarnej oprawie. Zupełnie inny człowiek.
    
    Ona za to nie zmieniła się wiele. Może, gdyby ktoś chciał się przyczepić, znalazłby dodatkowy kilogram tu i tam, a może i nieco pogłębione zmarszczki. Umówmy się - Ewa nigdy nie była pięknością, za którą faceci oglądają się na ulicy. Była raczej z tych, które się mija i ewentualnie przez moment zapamiętuje twarz. Twarz w sumie miłą, skorą do uśmiechu, jednak przez przedwczesne macierzyństwo - albo jakiś wewnętrzny smutek - zastygłą w wyrazie zmęczenia bądź zatroskania. Brązowe oczy, ciemne, proste włosy. Figura bez przesady - do modelek i aktorek było Ewie daleko - przez niektórych mogłaby być określona jako "nieco przy kości", zwłaszcza, że nie zaliczała się także do szczególnie wysokich. Jurkowi sięgała głową nieco powyżej ramienia. Gdyby nie negatywny wydźwięk tego słowa, mógłby określić urodę Ewy jako "pospolitą". No, może w porywach po pijaku, kiedy rozwiązują się języki, dodałby "górna warstwa stanów średnich".
    
    Oczywiście doszło do nieuniknionej i nieco niezręcznej wymiany uprzejmości - co u ciebie, a jak dzieci, ożeniłeś się, tak, ...
«1234...7»