Pani Wisłowska (VII)
Data: 04.11.2019,
Kategorie:
nauczycielka,
uczeń,
Oral
pissing,
Autor: Sztywny
... Dlaczego wyszedłeś tak nagle? Liczyłam, że do nas dołączysz.
Wisłowska oderwała się od lektury, kiedy Konrad stanął w progu salonu. Dzisiaj słońce postanowiło skryć się za chmurami, jakby zawstydzone podwójną grą chłopaka, więc pokój zastawiony wiekowymi, masywnymi meblami był jeszcze mroczniejszy niż wcześniej. Siedziała z podkulonymi nogami w jednym z jej przetartych dresów. Coś się zmieniło, gdyż miała rozpuszczone włosy, co zwykle wymagało nielichego wysiłku do osiągnięcia.
- Nie mogłem na to patrzeć - powiedział cicho, bardziej do siebie, po czym szybko dodał: - Randka się udała, widziałem, jak wychodzą zadowoleni. Rozeszli się w swoje strony, ale dostałem wiadomość od Łukasza, że poszło gładko i wkrótce ją zaliczy.
- Gdzie idziesz? - zapytała zaskoczona, kiedy odwrócił się na pięcie. - Nie odwdzięczyłam ci się za pomoc.
- Nie trzeba. Do widzenia.
- Kondziu, co się dzieje? - Wyraźnie zaniepokojona odłożyła książkę i podeszła do chłopaka.
- Nic takiego, po prostu nie mam ochoty.
- Nie wierzę ci.
- Wszystko ok. - Uśmiechnął się blado. - Muszę iść, rodzice coś ode mnie chcą.
- Mogą poczekać jeszcze pięć minut. Chodź, chcę poczuć cię w sobie.
Zagryzła usta i pociągnęła go za bluzę w głąb pokoju. Zrzuciła ubranie, tym razem skrywając swoje atuty pod koronkową bielizną. Komplet aż kipiał seksem, gdy fantazyjny krój i cieniutki, prześwitujący materiał odsłaniał rąbka tajemnicy. Konrad przełknął ślinę, zły na siebie, że wbrew postanowieniu ulega ...
... podnieceniu. Próbował koncentrować się na boczkach, zmarszczkach, powtarzając w głowie, że ma do czynienia ze starą babą, ale przyrodzenie wiedziało swoje. Kiedy go dotknęła, zalała go nazbyt znajoma fala, która zmywała każdą myśl i zatapiała zdrowy rozsądek.
Lizali się namiętnie, w sposób, który był mu obcy. Zniknęła gdzieś niewidzialna granica pomiędzy uczniem i nauczycielką. W sposobie, w jaki poruszała językiem w jego ustach, dotyku dłoni na kroczu, zrozumiał, że nie jest tym gorszym, podrzędnym elementem. Nauczycielka traktowała go na równi ze sobą. Chwycił ją za piersi, wysłuchując jęku. Wisłowska była plasteliną, która przepływała mu między palcami, gotowa do dowolnego uformowania.
Odwrócił ją i przyparł do stolika. Nie musiał nic mówić, a momentalnie zaczęła kręcić potężnym tyłkiem. Powróciło wspomnienie pierwszego razu, pragnienie zagłębienia się w słodkiej dupci. Rozpiął rozporek, podwinął cienki materiał jej majteczek i wszedł powoli. Poszło gładko, nawet poczuł zapach jej soków. Warczała i wzdychała, kiedy nieśpiesznie przesuwał członkiem po rozkosznym wnętrzu. Zrzucił ubranie, rozpiął spodnie, nie przerywając tańca. Ściskał pośladki, naciągał je, by wejść głębiej. Był powolny i delektował się każdym pokonanym calem. Podobało jej się to. Zerkała na niego przez przymrużone oczy, oblizywała usta, a wreszcie przerwała ciszę.
- Mój słodki chłopczyku. Jesteś zajebisty. Chciałabym, żeby to się nigdy nie skończyło.
Oblewała go miodem, który z przyjemnością ...