Współlokator (I)
Data: 12.05.2024,
Kategorie:
współlokator,
Romantyczne
Autor: Adrenalinaaa
... Koronkowe białe majtki i stanik w tym samym fasonie dodały mi seksapilu co jak zwykle mnie ucieszyło. Nagość odziana jedynie w taki zestaw była dla mnie czymś w rodzaju wabiku na podniecenie. Szkoda, że zostanie on dopiero wykorzystany za dwa dni, dokładnie w weekend. Na bieliznę nałożyłam dopasowane, czarne leginsy i błękitny, luźny sweter zakrywający mój jak już wspomniałam sporych rozmiarów biust, a gdy skończyłam przeszłam do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę dla moich gości.
Po dziesięciu minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Goście przybyli punktualnie. Kolejna zaleta Igi. Pośpiesznie udałam się aby im otworzyć i zobaczyłam moją przyjaciółkę z reklamówką pełną ciastek, a za nią kogoś, kto ustrzelił mnie w jednym momencie. Za Igą stał Miłosz i nie wyglądał tak jak w opowiadaniach swojej siostry. Miał co najmniej metr dziewięćdziesiąt wzrostu, cudowne niebieskie oczy i uśmiech powalający na kolana.
To nie był młody chłopiec, a dwudziestoletni mężczyzna z doszlifowaną na siłowni sylwetką. Jak grom z nieba uderzył w moje myśli i co najważniejsze również nie był obojętny na mój widok. Uśmiech zniknął z jego twarzy, a w zamian pojawiło się na niej zdziwienie i szok. Patrzył na mnie tak dziwnie, że aż sama zaczęłam się bać o to z kim będę musiała mieszkać pod jednym dachem.
- Nie mów, że zmieniłaś zdanie! - krzyknęłam widząc moją minę Iga.
- Nie. jestem trochę zaskoczona, ale... - dokończyłam szepcząc co jak widać zauważył Miłosz. Uśmiechnął się i minął próg ...
... moich drzwi. Zatrzasnęłam je i podążyłam za nimi do salonu. Ruchem ręki wskazałam kanapę, a sama poszłam do kuchni. Po paru sekundach usłyszałam głos Igi wydobywający się z pokoju.
- Miłosz Ci pomoże, a ja rozpakuje na tackę ciastka jak zwykle, ok?
Nie odpowiedziałam, czekałam tylko na to aby chłopak wszedł do kuchni i uchwyciłam go wzrokiem. Był strasznie dziwny. Niby speszony, ale jednak widziałam w nim buntowniczość.
Podszedł do mnie, popatrzył przez chwilę, a kiedy chciałam wyrwać nas z tej ciszy w pośpiechu złapałam za czajnik i zaczęłam nalewać wody. Patrząc ciągle w dół starałam się nie zwracać uwagi na ewidentnie tkwiący na mnie wzrok Miłosza.
To takie dziwne, nigdy nie czułam skrępowania gdy ktoś gapił się na mnie, ale teraz byłam zdenerwowana i podniecona całą tą sytuacją.
- Też jestem zaskoczony - szepnął w moją odwróconą do niego sylwetkę. Obróciłam się już z pełnym czajnikiem i stawiając go na gazie ledwo co odpowiedziałam. Miałam gule w gardle i za nic nie mogłam powstrzymać nerwów.
- Że nie wyglądam jak stara babcia w moherze? - głos w ostatnim słowie załamał mi się.
- Tym jestem zachwycony - kiedy to powiedział szybko popatrzyłam na niego. On uśmiechnął się tylko tym swoim szczenięcym uśmiechem i puścił mi oko wychodząc z cukrem, który pewnie odnalazł w międzyczasie ciszy.
Kiedy rozmawiałyśmy czułam na sobie ciągły podziw? Tak mogę to nazwać? Boże, po co mi to było - syknęłam do siebie w myślach gdy Iga tłumaczyła mi kiedy jej brat kończy ...