Gdy dopada cię śmierć
Data: 16.05.2024,
Autor: Shogun
... czemu śmierć ma być ludzka? Dlaczego chcę mieć dziecko z człowiekiem? Sekret tkwi w tym, że Śmierć potrzebuje ludzkiego pierwiastka. Światła jego duszy. Dzięki temu będzie mogła odnaleźć każdego człowieka, gdy nadejdzie jego czas. Wbrew temu, co wszyscy mówią, nie jest ona brutalna, nie jest straszna. W tym przypadku ja nie jestem. Dla mnie wszyscy są równi. Potrafię ich zrozumieć, gdyż w połowie, też jestem człowiekiem. Potrafię ich „dostrzec”. Wiesz, ile razy rozmawiałam z ludźmi przed ich śmiercią? Bo gdy już przychodzę, nie boją się mnie. Rozmawiają ze mną, jak równy z równym, bo tacy właśnie jesteśmy. Ciągłość Śmierci musi zostać zachowana, dlatego potrzebuję dziecka. Twojego dziecka. Człowieka z dobrą duszą.
To, co mówiła, było niewiarygodne. Słuchałem jak zahipnotyzowany. Jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
– Ale przecież moja dusza jest ciemna. Nie ma w niej światła.
– Nie wiesz, że im większa ciemność, tym jaśniejsze światło, gdy w końcu się pojawi?
Nigdy tak o tym nie myślałem. Czyżby to ona była tym światłem? Tym, które sprawi, że moje rozbłyśnie jasnym blaskiem? Czy zniknie samotność? Półczłowiek czy nie, dusza to dusza. Jej jest wyjątkowo jasna. Widać to przez oczy. Świecą jasnym blaskiem gwiazd na mrocznym niebie. Dlaczego w ogóle te ciała niebieskie świecą? Bo nie są samotne. Zawsze jakieś jest „obok”. Chyba już zrozumiałem.
– Shini? – szepnąłem.
– Tak?
– Chcesz tego dziecka?
– Tak! – powiedziała rozemocjonowana, łzy zastąpił ...
... blask, a na twarzy zagościł uśmiech.
– W takim razie rób, co musisz.
– Oho? Nie pożałujesz – rzekła pięknym delikatnym głosem, nachyliła się nade mną i pocałowała. Chyba po moich słowach musiała się nieźle nakręcić, gdyż całowała mnie jak zwierze. Nasze języki się spotkały, widać bawiła się w najlepsze. Jej krągłe pełne piersi ocierały się o mój tors. Poczułem, jak mój przyjaciel budzi się ze snu. W końcu przerwała pocałunek zadowolona:
– Nie tylko twoja dusza smakuje dobrze – rzekła, oblizując usta. – Przekonajmy się, jak reszta. – Uśmiechnęła się drapieżnie i z prędkością błyskawicy pozbawiła mnie ubrań.
– Hola hola kocico, wstrzymaj konie. To nie miał być szybki numerek? – zapytałem zdziwiony.
– Chyba żartujesz – odparła oburzona. – Co ty myślisz? Że Anioł Śmierci gwałci i wykorzystuje mężczyzn – mówiąc to, puściła do mnie oczko. – Daj się trochę zabawić. – W jej oczach dostrzegłem wielką żądzę i pragnienie. Wiedziałem, że nie będę mógł się temu przeciwstawić. Poddałem się jej całkowicie.
Dostrzegła to w moich oczach i z zadowoleniem robiła, co chciała. Całowała, a raczej smakowała każdy skrawek mojego ciała. „Ona naprawdę ma jakiś fetysz „próbowania”. – Pomyślałem. Nie powiem, że nie było to przyjemne. Było wręcz boskie. Czułem usta kobiety doskonale. Podobało jej się, jak reaguje moje ciało. Schodziła coraz niżej i niżej.
– Jesteś bardziej umięśniony, niż myślałam, kochanieńki – rzekła nagle.
Nie powiedziałem nic. Byłem całkowicie „zniewolony” przez ...