Maturzystka - 21
Data: 20.05.2024,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick
... rozliczenia. Rozumiesz? Jeszcze nie wiedział, w co wdepnął! I zaczęło się: paragon za wędliny, paragon za warzywa, owoce, chleb żytni, chleb pszenny, tosty, bułki, jogurty. Tu za pastę do butów, nowe szczoteczki do zębów. O, kochanie, tutaj twoje cygara! – zaśmiała się. – To zabolało ojca, łoł! – Ewa klasnęła w dłonie. – Tygodniki i jakaś książka! A tutaj paragon za proszek do prania i płyn do mycia naczyń... I tak codziennie wieczorem trzymała go przy stole. Ojciec odpuścił już pod koniec pierwszego tygodnia. Taki cienias! – głośno rechotała, rozbawiona porażką ojca.
Ilona w milczeniu kiwa głową, słuchając wywodu koleżanki. Dla niej rodzina Ewy to zupełnie inny, nowy świat. Nigdy nie miała do niego dostępu. Jej rodzice zarabiają przeciętnie. Ona sama dorabia do swojego kieszonkowego. My też słuchałyśmy z zainteresowaniem. Dla nas to też były opowieści z innej rzeczywistości.
– Nooo, i jak się skończyło? – Ilona wyrwała się z zadumy.
– Ojciec stwierdził, że mama świetnie gotuje i dba o dom, więc doszedł do wniosku, że te drobne wydatki przerastają go i wierzy mamie na słowo. Tysiąc albo dwa więcej lub mniej miesięcznie... Kto by to liczył? Żonie nie będzie wierzył, to komu? – klasnęła rozbawiona w dłonie. – Jeszcze z rozpędu matka zaproponowała, że pójdzie do pracy, skoro to taki problem z kosztami prowadzenia domu. Wtedy dostała również więcej pieniędzy na swoje wydatki, żeby tylko nie szukała pracy! – mrugnięcie okiem. – Mnie wtedy też coś skapnęło.
Ilona ...
... słuchała, czasami kiwając głową i też uśmiechała się. Z niedowierzaniem.
– Matka w życiu nie poszłaby do pracy, ale wie, jakich argumentów używać, żeby postawić na swoim – Ewa porozumiewawczo dwukrotnie uniosła brwi, uśmiechając się.
Ilona już zrozumiała, że jej doświadczona koleżanka doskonale wiedziała, jak rozmawiać z ojcem. O pieniądzach.
Coś już wiedziałam o ich zamożności. Jakiś czas temu kupili mieszkanie w Sopocie i czasami jeździli tam latem na weekend, jeżeli była ładna pogoda. Kto bogatemu zabroni? Ewa twierdziła, że tam będzie organizować swoje imprezy, jak skończy liceum.
– Ona planuje imprezy na Wybrzeżu, a ojciec siedzi w firmie nawet w niedziele – pokręciłam głową. – Dzięki temu dziewczyna może szaleć...
*
Jedziemy czterema autami. Dwa dołączyły do nas już przy wyjeździe z Warszawy. Po drodze Ewa zatrzymuje się pod monopolowym i po dłuższej chwili wychodzi z dwiema pełnymi reklamówkami. Wkłada do bagażnika. Konwój rusza. Po jakimś czasie dojeżdżamy do lasu. Jedziemy wzdłuż i nagle zwalniamy, skręcamy. Parkowanie. Wysiadamy i ruszamy dalej. W zasadzie nikt nie zwraca na mnie uwagi, dziewczyny rozmawiają o niczym. Kilka osób ma plecaczki. Niektóre osoby widzę po raz pierwszy. Po kilkunastu minutach, może później, docieramy do jakiejś polanki. Wszyscy zwalniają.
– Czyli to jest ich miejsce zabaw – domyślam się.
Dwie przyboczne „Szefowej” stoją z Jessicą. Ona sama zachowuje się jakoś tak... Jest bardziej wesoła. W ogóle robi się nieco weselej i ...