Durnota (II)
Data: 27.05.2024,
Kategorie:
praca,
spotkanie,
Autor: Lantja
Kiedy położył swoją prawą rękę na jej brzuchu, starając się jeszcze bliżej wtulić jej plecy w swój tors, jak spod ziemi wyrosła przed nimi Ewka. Ognistowłosa, żmijowata piękność, która potrafiła wzbudzać tylko trzy rodzaje uczuć: zawiść, rozpacz i strach.
- Proszę, proszę. Lew salonowy znalazł już nową ofiarę do rozszarpania. Mało brakowało, a cała zabawa by mnie ominęła. Gazela z zeszłego tygodnia już ci się przejadła, Kondziu?
- Ewka, witaj! Powiedziałbym, że miło cię widzieć, ale słabo znasz się na żartach. Jeszcze raczysz pomyśleć, że mówię poważnie.
Kiedy rudowłosa bestia drastycznie zmniejszała bezpieczny dotąd dystans, Katja, chociaż trudno sobie to wyobrazić, wrosła w marmur, na którym stała. Jej połączenia neuronowe próbowały przekazać sobie tak wiele impulsów, że w końcu któraś z przemęczonych synaps odpowiedzialnych za myślenie strategiczne zarządziła szybką naradę przy kawie, pozostawiając tym samym naszą blondynkę samą sobie. Posiadając chwilowo zdolność trafnej dedukcji na poziomie morświna w rui, Katja zrobiła dokładnie to, co zrobiłby każdy bezradny morświn na jej miejscu - zwiała. Zaledwie kilka minut później stała już na parkingu, nerwowo rozglądając się za swoim srebrnym autem. Kiedy w dżungli luksusowych maszyn, udało jej się w końcu dostrzec swoje własne pędzidło, odetchnęła z ulgą.
- Co jest, no do jasnej cholery! - warczała pod nosem, szarpiąc się z niesforną klamką. Nienawidziła, kiedy rzeczy nie działały zgodnie z instrukcją.
- Proszę ...
... pa... - zdezorientowany parkingowy nie zdążył jednak dokończyć zdania, ponieważ jego nieokiełznaną chęć niesienia pomocy uciszył banknot o wysokim nominale, wręczony mu przez zasapanego Konrada.
- Katja!
- Zostaw mnie w spokoju. Wracaj lepiej do swojej uroczej znajomej, wyglądaliście na zgrany duet! - pierwsze połączenia neuronowe powoli zaczynały wracać z narady.
- Katja!
- Co ty sobie w ogóle myślałeś Baranowski, co? Że przepraszam kim ty jesteś.
- Katja, do cholery!
- No, co?!?
- To nie jest twoje auto.
Zaledwie dwie minuty później siedziała już na czarnym, skórzanym siedzeniu sportowego wozu Konrada, którego nienawidziła za dokładnie milion różnych rzeczy. Po dokładnej analizie wszystkich za i przeciw, stwierdziła łaskawie, że podgrzewane fotele jednak nie są jedną z nich.
- Czyli nie odzywasz się do mnie?
- No, no i do tego taki spostrzegawczy!
- Mogę wiedzieć co cię ugryzło? To Ewka? Nie przejmuj się nią. Jest o ciebie zazdrosna i tyle.
- Zazdrosna? Pewnie to ona była planowaną opcją na ten tydzień, a ja bezczelnie podkabaniłam jej miejsce? - Tak, z całą pewnością reszta neuronów również wróciła na swoje pozycje. - W sprawie projektu możesz się zgłosić do mojej sekretarki, przekaże ci potrzebne informacje i poleci osobę na moje miejsce.
- Ale ja nie chcę nikogo na twoje miejsce. Konrad kompletnie nie kleił sytuacji. Obca baba robiła mu właśnie wyrzuty z jedynie sobie znanego powodu i to w zaledwie kilka godzin po tym jak jej się ...