1. Narzeczony dla Księżniczki - rozdział 7


    Data: 30.05.2024, Autor: damapik

    ... instynkty.
    
    - Martwiłem się.
    
    - Przecież nie masz powodu się martwić! Zostawiłam kartkę. Poza tym wstałam tak wcześnie, że myślałam, że zdążę wrócić do łóżka. - te ostatnie słowa wypowiedziała z sugestywnym naciskiem.
    
    - Zaczynają prosić na śniadanie.
    
    Na twarzy Aleksandry wymalowało się lekkie rozczarowanie. To nawet dobrze. Im księżniczka dłużej poczeka na to, czego nie chciała wziąć sobie w noc poślubną, tym bardziej będzie tego spragniona.
    
    - Will, zjesz z nami? - zaproponowała dziewczyna - Ojciec bardzo się ucieszy. No i mi będzie bardzo miło, rzecz jasna.
    
    - Po tym, jak na koniec dałaś się sklepać? Będzie to dla mnie zaszczyt, Wasza Wysokość.
    
    - Wydawało mi się, że jesteśmy kwita. - odgryzła się dziewczyna.
    
    - Jesteśmy, jesteśmy - poklepał ją po ramieniu - Teraz za to należy nam się kąpiel.
    
    - Racja. Do zobaczenia na śniadaniu, Will.
    
    - Do zobaczenia. Możesz na nie potruchtać, żebyś za bardzo się nie zasiedziała po tym ślubie. - roześmiał się. Księżniczka odpyskowała coś na żarty i wsunęła dłoń w rękę męża.
    
    Po wyczerpującym treningu Aleksandra była niesamowicie głodna. Uwielbiała śniadanie tuż po porządnym wysiłku i chłodnej kąpieli. Nałożyła sobie na talerz dwa gryczane naleśniki z waniliowym twarogiem, świeżą brzoskwinię przekrojoną na pół i pozbawioną pestki, połówkę dużej gruszki, a na początek nałożyła sobie do miseczki migdałową owsiankę. Jedząc, ku pewnym niezadowoleniu matki, opowiadała jej o pierwszym treningu od czasu przygotowań do ...
    ... ślubu. Po tym, jak zjadła owsiankę do ostatniego kęsa, zabrała się za gruszkę. Była cudownie chrupiąca, z samego rana musiała jeszcze wisieć na drzewie w dworskim sadzie. Brzoskwinia była równie wspaniała, a gryczane naleśniki dały jej pewność, że nie zgłodnieje aż do obiadu. Czuła się i fizycznie, i mentalnie gotowa na pół dnia królewskiej audiencji. Spojrzała na męża, który pił czarną kawę i trochę nieśmiało skubał kawałek ciemnego chleba.
    
    - Wydajesz się zmartwiony. - powiedziała cicho księżniczka między ostatnimi kawałkami naleśnika.
    
    - To wrażenie. - odparł Orestes z uśmiechem i pociągnął kolejny łyk kawy. Zorientował się, że od dnia ślubu nie miał w ustach fajki, odrobinę zatęsknił. Podczas pracy nad sprawą lubił palić, a aktualnie czuł, że jest na tropie. W pokojach prawników w sądowych budynkach zawsze unosiły się kłęby dymu, dynamiczny szmer rozmów i ciche skrobanie piór o papier.
    
    - Zobaczymy się dopiero po audiencji.
    
    - Będę czekał z niecierpliwością. - zapewnił i potarł kciukiem jej policzek. Już niemal odczuwał skutki jej nieobecności, ale całkiem się ucieszył z czasu, który będzie mógł spędzić rozglądając się po zamku. Nie wiedział dokładnie, na co mógłby trafić, ale wiedział, że warto będzie poszukać czegokolwiek.
    
    Przed samym wyjściem na otwartą dla interesantów salę, gdy znaleźli się sami, Aleksandra wzięła sobie jeszcze jeden pocałunek na szczęście i zniknęła za ciężkimi wrotami. W tym momencie przyszedł czas na rozejrzenie się. Szedł przez chwilę bez ...
«1234...10»