1. Morze to wolność (I)


    Data: 02.06.2024, Kategorie: historia, kochankowie, Nastolatki dziewica, Autor: jake

    ... zatrudniano nawet młodszych.
    
    Gdy rozmyślała w zimowe wieczory jak by wyglądał świat gdyby urodziła się chłopcem wymyśliła sobie imię. Od razu przyszło jej do głowy
    
    - Jestem José Laurenço – powiedziała - Trochę niżej i pewniej. Jestem José Laurenço! Tak lepiej. - Uśmiechnęła się zawadiacko. Ale wciąż nie mówiła jak facet - Dupa. - Odruchowo zasłoniła usta, jednak nabrawszy śmiałości powiedziała już głośniej - Dupa, dupa, dupa, cycki i fiut! - Och. Gdyby ojciec wiedział jak potrafiła kląć pewnie nie pozwoliłby jej już na nic. Do końca życia zamknięta w pokoju o chlebie i wodzie. Tak to by się skończyło.
    
    Już nigdy niczego jej nie zabroni. Odwróciła się i otworzyła drzwi na balkon. Uderzyło ją chłodne powietrze wieczoru. Pachniało pięknie. Ostatni raz spojrzała na swój pokój. Wiedziała, że nigdy już tu nie wróci. Okryłaby siebie i dom hańbą. Ucieczka była najlepszym rozwiązaniem.
    
    Zeskoczyła na rosnącą przy balkonie akację a z niej na ziemię. Upadła na kolana a czarna z Polski ziemia podsunęła jej pewien pomysł. Chwyciła jej odrobinę i wysmarowała sobie nią sobie policzki. W odbiciu w oknie nie wyglądała może zbyt męsko, ale znacznie mniej zniewieściale. Ruszyła w stronę bramy napotykając się na pana Santiago, który otworzył usta z oburzenia i krzyknął:
    
    - Skąd tu się wziąłeś hultaju?! Już ja ci dam! Do domu arystokracji żebrać?! Jak ci nie wstyd?•Uciekała tryskając ze szczęścia. Skoro jej stary opiekun nie poznał jej w tym przebraniu to nikt tego nie dokona. Gdy ...
    ... była tuż przy bramie poczuła ostry ból na pupie. Potknęła się i wypadła przed bramę. Nad nią stał zdyszany pan Santiago z rózgą.
    
    - I żebyś mi tu nigdy... uf... się, nie pojawił. Rozumiesz? - Mówił dysząc i machając kijem w jej stronę. Izabela smutno kiwnęła głową. Gdy jej opiekun się odwrócił wstała trzymając się za pośladki i łykając łzy. Gdyby jej ojciec się dowiedział, że ktoś ją bije i przegania z domu... Właściwie to sama tego chciała. Ale nie wiedziała, że będzie tak bolało.
    
    Po godzinie marszu dotarła do portu a pupa już dawno przestała boleć. Rozejrzała się dookoła by w końcu znaleźć tawernę. Tam na pewno spędzają czas marynarze. Oni powiedzą jej gdzie będzie mogła się zaciągnąć na statek.
    
    Weszła nieśmiało do środka. Zewsząd dobiegał hałas portowej tawerny. Ktoś gadał, ktoś krzyczał, stukały talerze i kubki. Gdzieś w kącie ktoś męczył się grając na skrzypcach. "Amator" - pomyślała z przekąsem nabierając odrobiny pewności siebie. Z prawej ustawiła się grupa ludzi przed dwójką brodaczy z papierami. "Tu chyba można się zapisać na statek" - pomyślała.
    
    - Sant Gabriel płynie na Karaiby. Wiesz, że to oznacza piratów - powiedział jeden z mężczyzn do stojącego w kolejce.
    
    - Wiem, ale nie mam wyboru. Lada dzień przyjdą po mnie za moje długi.
    
    - Lepsze więzienie niż piraci. Nicolas, bądź rozsądny.
    
    Nie było już wątpliwości. Izabela stanęła w kolejce za wysokim drabem podniecona sytuacją. Gdy doszła do stolika marynarz spytał pociągając łyk ze stojącej butelki:
    
    - ...
«1234...»