1. Morze to wolność (I)


    Data: 02.06.2024, Kategorie: historia, kochankowie, Nastolatki dziewica, Autor: jake

    ... Nazwisko?
    
    - José Laurenço. Nazywam się José Laurenço.
    
    - Podpisz - powiedział kierując paluch na puste miejsce na liście. Wszędzie były postawione tylko iksy i krzyżyki, ale Izabela bez zastanowienia wpisała piękne José Laurenço, a marynarz zakrztusił się rumem. - Patrzcie go! Umie pisać i zapisuje się na pięcioletnią służbę na starej łajbie! Co ci odbiło chłoptasiu? - Spytał nachylając się do Izabeli przez stół.
    
    - Bo ja... musiałem uciekać...
    
    - Nie bardzo mnie obchodzi twoja historia. Słyszałem ich już dość na morzu, ty też posłuchasz. Gwarantuje. Ile masz lat?
    
    - Szesnaście.
    
    - Wyglądasz na czternaście, ale zatrudniałem już młodszych i pewnie z lepszymi powodami, ale za to z gorszym wykształceniem. Idź zresztą, bo o świcie odpływamy.
    
    Grupa nowych marynarzy nie była bardzo liczna. Poza mężczyznami, jakich widziała w tawernie był jeszcze chłopak, na oko w jej wieku i straszny typ o jednej ręce.
    
    - Co tam prowadzisz Carlos? Kolejne spite szczury?
    
    - Bynajmniej kapitanie. Solidnych mężczyzn gotowych do służby i dwóch chłopców okrętowych.
    
    - Niech będzie. Uprzedź ich, żeby się nie zbliżali do kajuty pasażerów, bo będziemy mieli panie z wyższych sfer w raz ze służbą.
    
    - Słyszeliście? Niech się żaden nie waży zbliżyć na pięć łokci do dam, bo każę wychłostać! - A gdy weszli na pokład podszedł do kapitana i cicho powiedział - Kapitanie, kobieta, nawet arystokratka to pech na morzu, a ich będzie kilka.
    
    - Tym się nie przejmuj. Odwozimy je do ojca w Nowej ...
    ... Hiszpanii. Pieniądze wynagrodzą ci wszystko.
    
    Noc Izabela spędziła niespokojnie. Na prymitywnym hamaku pośród chrapiących mężczyzn nie była w stanie zmrużyć oka. Dopiero, gdy wyszła za potrzebą na pokład dopadła ją intensywna senność, tak, że nie zauważyła, kiedy wróciła do kubryku i zasnęła.
    
    Obudził ją stary marynarz wołający na zbiórkę. Każdy miał się stawić na pokładzie i otrzymać zestaw codziennych obowiązków na całą wyprawę. Izabeli przypadło na początek pomoc w przygotowaniu posiłku z drugim chłopcem okrętowym.
    
    Matías okazał się dość miły. Sypał dowcipami i opowiadał zabawne, zasłyszane lub przeżyte historie. W dodatku wyróżniał się na tle załogi sympatycznym i niebrzydkim obliczem. Młody kucharz pozwalał na takie, dość swobodne podchodzenie do pracy, póki jej nie przerywali. W końcu odparł, że wróci za pół godziny, a gdy już będzie, wszystkie ziemniaki mają być obrane.
    
    W pewnym momencie chłopak podniósł wzrok od kartofli, odłożył obranego ziemniaka i powiedział:
    
    - A ja wiem, kim tak naprawdę jesteś.
    
    Izabeli serce podeszło do gardła, ale spróbowała się opanować.
    
    - Nie wiem, o czym mówisz - odparła patrząc mu prosto w oczy.
    
    - Jesteś dziewczyną. Widziałem cię w nocy na pokładzie. - Zdemaskowana i zawstydzona Izabela zaczerwieniła się i spuściła wzrok. Co teraz? Wyda ją? Odda kapitanowi a ten nie wiedząc, że pochodzi z wyższych sfer sprzeda ją jakiejś rodzinie w porcie? Sama nie powie prawdy, bo skończyłoby się to zawróceniem do domu do Hiszpanii i ...