Magda i synowie cz5
Data: 06.06.2024,
Autor: Frogg
... dosięgnąć mojego krocza. Objęłam go za szyję, a on odsunął trochę biodra chcąc wejść we mnie. W przeciwieństwie do brata nie udało mu się za pierwszym razem. Być może winę ponosiła tu zmieniona pozycja, a może jego wyższy wzrost. Aby pomóc mu go w sobie zanurzyć, usiadłam na brzegu stołu i chwyciłam jego męskość. Nakierowałam ją na wejście do mojej dziurki i przesunęłam po niej kilka razy, aby dobrze był zwilżony. Wbił się we mnie mocno. Od tej pory nie potrzebna była mu dalsza pomoc, doskonale wiedział, co ma robić. Objęłam go mocniej rękami i poddałam się jego mocnym, gorączkowym ruchom. Chwycił moje rozstawione szeroko nogi pod kolanami wbijał się we mnie raz za razem, samemu dyktując tempo naszych ruchów. Rozkosz, jaką mi dawał sprawiła, że straciłam kontakt z rzeczywistością. Posuwał mnie znacznie dłużej niż brat. W trakcie tego aktu przeżywałam orgazm za orgazmem. Aż w końcu nabrałam powietrza w płuca i ostatkiem sił wysapałam z siebie wprost do jego ucha.
- Już, dosyć. Nie mam siły.
- Jeszcze chwilkę, proszę – usłyszałam i poczułam, że intensyfikuje swoje ruchy.
Rżnął mnie szybko i głęboko. Osiągnęłam kolejny szczyt. Mojemu orgazmowi towarzyszył jego wytrysk. Poruszył się we mnie jeszcze kilka razy, za każdym razem jego ciałem wstrząsał mimowolny dreszcz. Wtedy wysunął ze mnie zmaltretowanego członka, pochylił się i pocałował w usta.
Nie był to pocałunek synowski, był to pocałunek kochanka. Rozchylił językiem moje wargi i wtargnął nim do środka. Mimo ...
... pewnej nieporadności, robił to długo i z żarem.
Oddałam mu pocałunek. Staliśmy, całując się tak przez chwilę, by wreszcie przestać. Jeszcze kilka muśnięć wargami, delikatne przygryzienie. W końcu powiedziałam
- Muszę się wreszcie umyć – wyszłam do łazienki.
Zmyłam z siebie pozostałość ostatnich dwóch stosunków. Stałam pod prysznicem dość długo. Gdy wreszcie wyszłam z łazienki całkowicie ubrana, chłopcy w tym czasie zdążyli posprzątać już kuchnię po śniadaniu. Po chwili razem opuściliśmy dom. Cały pozostały dzień minął nadspodziewanie spokojnie.
W nocy przyszli do mnie ponownie. Kochaliśmy się jeszcze kilka razy, aby wreszcie zasnąć zmęczeni. Tym razem nie chciałam, aby opuszczali moje łóżko. Zasnęłam mając ich obu u swoich boków i wreszcie zrozumiałam, że tam było ich miejsce.
7.
Następnego dnia była sobota. Obudziłam się nago, otulona pierzyną miłości moich dzieci. Po tylu latach samotnych nocy leżałam szczęśliwa w czyichś objęciach, nawet, jeśli byli to moi synowie.
Na zewnątrz ledwie świtało, w pokoju było dość ciemno.
Leżałam wtulona pupą w brzuch Jacka, na policzku czułam smeranie oddechu Michała. Mimo, że spał jego dłoń spoczywała włożona pod moją pierś.
Trwałam w bezruchu dłuższą chwilę nie chcąc nikogo obudzić i rozkoszowałam się tak dobrze zaczynającym się dniem. Jedyne, co mi przeszkadzało to poranna erekcja Jacka wbijająca się w moje pośladki. Cichutko zapytałam.
- Śpisz?
Żadnej reakcji, widocznie spał głęboko. Delikatnie poprawiłam się ...