1. Głód cz. 30


    Data: 07.06.2024, Autor: Milady

    -Ile za nią zapłaciłeś? - zapytał mężczyzna zimnym tonem wzbogaconym o posmak groźby.
    
    -Tysiąc? - wymruczał niepewnie Orzeł, wyraźnie podenerwowany zachowaniem swojego gościa.
    
    -Dam ci sześć razy tyle, a ty zapomnisz, że kiedykolwiek ją widziałeś.
    
    -Dlaczego miałbym zapo….
    
    -Osiem tysięcy albo zwinę twój mały kram.
    
    -W porządku, w porządku, już się tak nie denerwuj, panie. Chociaż… Gdybyś dołożył jeszcze dwa tysiące, mógłbym zapomnieć, że w ogóle kupiłem jakąś dziewczynę.
    
    -A kupiłeś? - podchwycił Arthur, krzesając palcami malutką iskierkę, tuż przy wyładowanej prochem skrzyni. Handlarz wpierw pobladł, po czym jego twarz przybrała niezdrowy, zielonkawy odcień.
    
    -Nie kupiłem żadnej dziewczyny. Tylko chłopców. Bardzo ładnych, bardzo miłych, bardzo uległych. Chcesz któregoś poznać, panie? Sam kiedyś byłeś w ich gronie, nieprawdaż? - dodał uszczypliwie kupiec, licząc na wyprowadzenie uciążliwego klienta z równowagi.
    
    -Zdecydowanie nie tym razem - odparł doradca niewzruszenie - Twoje pieniądze, przekupniu. Weź je i nie przypominaj o swoim istnieniu, bo będę skłonny je zakończyć. Rozumiesz?
    
    Przerażony Orzeł pokiwał skwapliwie głową. Jego rozmówca nachylił się nad bezwładną dziewczyną. Delikatnie podniósł ją z siennika niczym drogocenny przedmiot. Tak, przedmiot. Laima czuła się uprzedmiotowiona w stopniu, wykluczającym jakiekolwiek podejrzenie człowieczeństwa. Była rzeczą, piękną wprawdzie, ważną, ale wciąż rzeczą.
    
    -Kim ona jest, panie?
    
    -Będzie ...
    ... lepiej, jeśli się nie dowiesz - odparł oschle wybawiciel dziewczyny, dorzucając szeptem - Witaj, Laimo. Tęskniłaś? - czy tęskniła? Cóż za niemądre pytanie. Oczywiście, że tęskniła. Tęskniła za jego zapachem, dotykiem, samym widokiem… Zaniósł ją na zewnątrz, gdzie już czekał ogromny, czarny ogier, który zwykle towarzyszył doradcy w jego wyprawach. Mężczyzna przewiesił księżniczkę przez siodło barbarzyńskim zwyczajem. Ruszyli przed siebie szybkim kłusem. Zwierzę jechało nadzwyczaj gładko, intuicyjnie unikając przykrych wybojów. Nie wiedziała dokąd zmierzają i właściwie mało ją to obchodziło. Była z nim. Skąd się wziął? Skąd wiedział, gdzie jej szukać? Czuła, że powinna odpowiedzieć sobie na te pytania. Jednak nim zdołała pomyśleć, stanęli gwałtownie.
    
    -Wiedziałem, że spróbujesz ją uratować, ale będąc aż tak niedyskretnym… Czyżby pewność siebie zaślepiła twój zdrowy osąd? - głos Roberta zmroził krew w żyłach dziewczyny.
    
    -Musiałem spróbować.
    
    -Dlaczego ona cię tak absorbuje?
    
    -Miłość - prychnął doradca obojętnie, a dziewczyna poczuła oblewające jągorąco.
    
    -Miłość to iluzja, której ulegają słabi. Twoje słowa, bracie. A więc, dlaczego ona?
    
    -A dlaczego nie?
    
    -Ponieważ stanowi twoją zgubę, Arthurze.
    
    -Możliwe.
    
    -Dlaczego więc?
    
    -Zawsze byłeś zbyt głupi, by znaleźć odpowiedź samodzielnie - podsumował doradca bez cienia emocji.
    
    -Może ja byłem głupi, lecz to ty przegrywałeś - wtrącił Robert jadowicie.
    
    -Zejdź nam z drogi.
    
    -Nie chcę się kłócić - prześladowca ...
«1234»