Głód cz. 30
Data: 07.06.2024,
Autor: Milady
... powiedzieć. Fundament, fundament… Odnosiła nieprzyjemne wrażenie walenia głową o twardy mur.
-Niedługo odzyskasz siły - doradca nagle przypomniał sobie, że nie jest sam - Zanim to nastąpi, pragnę wyjaśnić kilka kwestii. Po pierwsze, masz mi za złe opuszczenie Istii oraz zaniechanie prób odzyskania twojego dziedzictwa… Musisz jednak zrozumieć, iż ta urocza prowincja nigdy nie leżała w obrębie moich zainteresowań. Tak naprawdę, byłem tutaj głównie ze względu na ciebie, Laimo. Obiecałem twojemu ojcu, że się tobą zaopiekuję, a co najważniejsze, zapewnię ci bezpieczeństwo. Jednak nie doceniłem swojego brata. Za to cię przepraszam. Zastawił na mnie zasadzkę, z której ledwo wyszedłem cało. Postanowiłem zaszyć się w Szarej Strefie i obserwować rozwój wydarzeń. Kiedy przywiózł cię na Targ, wszystko przepadło. Wykpił nas oboje, Laimo. Wyjazd, choćby przymusowy, choćby bezpowrotny, pozostał jedyną opcją, by cię ochronić. Dlatego nie mogłem postąpić inaczej, jak przyjąć propozycję banicji - historia doradcy, była jedną z tych gładkich, płynnych, spójnych opowieści, którymi posługiwał się w celu stworzenia alternatywnej wersji wydarzeń. Po tylu latach okłamywania jej, Laima potrafiła rozpoznać fałsz w jego głosie. Nie wierzyła ani jednemu słowu. Nie dla niej uciekł z Istii. Nie dla niej porzucił swój status. Nie jej bezpieczeństwo było przedmiotem jego trosk. Chodziło mu o mały, zielony klejnot ukryty w kieszonce rękawa. Dziewczyna nadal czuła wibrację dochodzącą z wnętrza ...
... fundamentu. Skupiła się na niej, odnosząc nieodparte wrażenie, że kamień obdarzono pewnym rodzajem świadomości, zaś wibracja to w istocie szmer splątanych głosów. Wyciągnęła palce, a klejnot wystrzelił z rękawa mężczyzny, lądując we wnętrzu jej dłoni. Zaczęła patrzeć jakby poprzez szmaragd, dostrzegając tysiące rozmazannych obrazów. Nagle złapał ją silny skurcz, zaraz potem następny. Krzyknęła dziko, ktoś chwycił ją za rękę.
-Uspokój się i przyj, Laimo! Mocniej! Musisz przeć… - rozkazał Mistrz, zmuszając dziewczynę do zdwojenia wysiłków. Nie chciała, by tutaj był. Nie on powinien asystować przy narodzinach dziecka. Śmierć nie przecina pępowiny. Mimo to parła, wbrew mękom, jakie odczuwała - Boli? Dobrze. Ten ból będzie twoją karą za kurwienie się z panem. Wiesz, co Zakon robi ciężarnym niewolnicom? Wiesz, prawda? Pamiętasz swoją przyjaciółkę? Dede? - wspomnienie i skurcz wydarły z ust Laimy krzyk - Rozpruto jej brzuch rzeźnickim nożem na środku miejskiego placu. Widziałem jak krew pobrudziła buty gapiów nim wsiąkła w szpary między kostkami bruku. Płód wypadł, roztrzaskując się na kamieniach, a matka umierała kolejne godziny pośród ulicznego kurzu i kpin… Ale po co ci to opowiadam, skoro tam byłaś, czyż nie? Dostrzegłem twoją śliczną postać przez okno świątyni. Przyszłaś po egzekucji, kiedy wszyscy już odeszli. Tak, patrzyłem jak klękasz obok niej, jak odgarniasz posklejane kosmyki włosów z jej czoła, jak całujesz zsiniałe wargi… Scena przepiękna w swoim tragizmie… Wręcz poetycka… - ...