1. Ludzie nocy


    Data: 09.06.2024, Kategorie: wampir, Lesbijki dramat, Fantazja Autor: paty_128

    Należę do ludzi, którzy wolą funkcjonować w nocy. Co prawda, mam osiemnaście lat i jedyne, co mnie irytuje to szkoła – bo chodzę do niej w dzień – ale mam na to swój sposób. Nie, nie opuszczam szkoły, normalnie się uczę... z tym, że idę do niej „przed snem”. Wracam i śpię cały dzień, żyję normalnie w nocy. Robię zakupy, siedzę u znajomych do późnych godzin. Moja matka już dawno poddała się, jeśli chodzi o wychowanie mnie. A ojciec? Wiem, że był, gdy byłam malutka, to wszystko. Twierdzę, że moje życie jest ciekawsze, niż innych. Nie sądzicie, że żyjemy jak zaprogramowane roboty? Codzienna szkoła, codzienne zakupy, codzienne obowiązki, te same twarze i zapachy. Dlatego cieszę się, że jestem człowiekiem nocy. Wiecie, jak ciekawych ludzi można spotkać nad ranem? Opowiem wam, jak dałam się wciągnąć do grupy wampirów.
    
    To była zwyczajna nocka ze zwyczajnym spacerem po ulicy, ze zwyczajnymi słuchawkami w uszach, z których leciała zwyczajna muzyka. Szłam w stronę parku, lubiłam tam przesiadywać lub leżeć na trawie godzinami i wpatrywać się w niebo. Dzisiejsza noc była ciepła, w końcu był koniec maja. Cienka wiatrówka wystarczyła, by nie zmarznąć. Zazwyczaj o tej porze można było tam spotkać strażników miejskich, ale oni już się do mnie przyzwyczaili.
    
    Dotarłam do alejki dębowej, chwilę później usiadłam wygodnie na jednej z ławek dziękując inżynierowi, że postawił ją wraz z oparciem. Oparłam głowę o ostatni szczebel oparcia i słuchając cichej muzyki, wpatrywałam się w gwiazdy ...
    ... niepewnie wyłaniające się spośród gałęzi drzew. To mnie w pewien sposób relaksowało, przenosiło w świat idealny z idealnym życiem. Lubiłam wyobrażać sobie, że jestem właścicielką jakiejś cenionej firmy – wtedy postarzałam siebie do trzydziestu lat. Lubiłam również wyobrażać sobie spacery po słynnych, pięknych miastach jak Dubaj, Nowy Jork czy Los Angeles. Miałam nadzieję, że kiedyś je odwiedzę.
    
    Nad ranem prawie wróciłam do domu.
    
    Dlaczego prawie? Bo im bliżej byłam domu, tym bardziej robiłam się podniecona. Nie wiem, dlaczego, nie znałam jeszcze przyczyny zachowania mojego ciała. Wchodząc na drugie piętro, gdzie mieszkałam, już mi się ręce trzęsły. Miałam wyjąć klucz z kieszeni i wejść, kiedy coś, jakiś głos we mnie kazał mi iść... Na strych, piętro wyżej. Pomyślałam, że zerknę, przecież od tego się nie umiera. Więc poszłam.
    
    Tuż za uchylonymi drzwiczkami, w całkowitej ciemności – no, teraz padało na nią światło zza uchylonych drzwi – siedziała czarnowłosa kobieta, na dłoniach miała krew, która sączyła się z rany na boku. Było tam coś srebrnego, jakiś odłamek. Byłam przerażona. Widziałam, jak pod czarną podkoszulką unosi się jej klatka piersiowa w przyspieszonym oddechu. Chciałam natychmiast uciec, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. I wtedy ona spojrzała mi prosto w oczy. W jej spojrzeniu było coś niepokojącego.
    
    - Ja... Dzień dobry... Zadzwonię na pogotowie... - Zaczęłam mówić, ona uśmiechnęła się lekko, po czym oparła głowę o ścianę i przymknęła oczy.
    
    - Po prostu ...
«1234...22»