Ludzie nocy
Data: 09.06.2024,
Kategorie:
wampir,
Lesbijki
dramat,
Fantazja
Autor: paty_128
... odejdź, nic nie widziałaś.
- Nie. – Odpowiedziałam stanowczo. Znów na mnie spojrzała, wyciągnęłam telefon.
- Nigdzie nie dzwoń.
- Niech pani tu zaczeka. – Powiedziałam, chowając telefon, po czym zbiegłam do swojego mieszkania po apteczkę, bandaże i plastry.
Uwijałam się cicho by nie obudzić matki. Zresztą, zawsze wszyscy mi powtarzali, że mam „kocie ruchy”, cokolwiek miałoby to znaczyć. Znajomi z klasy zawsze byli pod wrażeniem mojego cichego choć szybkiego biegu na zajęciach W- F- u. Nie narzekałam również na zręczność, czasem moje ręce były szybsze niż mózg. Być może dlatego nigdy nic nie zbiłam. Wbiegając z powrotem na strych obawiałam się, że już jej tam nie zastanę, że może przestraszyła się i zdołała jakimś cudem pójść sobie. Ale nie, siedziała i czekała. W dłoni trzymała jakiś dziwny nożyk z dwoma czubkami, jeden pod drugim. Sądząc po zakrwawionych końcówkach, wyjęła go sobie podczas mojej chwilowej nieobecności.
Uklękłam przy jej boku. W świetle bijącym z otwartych drzwi widziałam jej nadzwyczaj piękną twarz. Na takiego człowieka można patrzeć godzinami, pomyślałam i wzięłam się do roboty. Podwinęłam jej podkoszulkę i szybko przyłożyłam gazik by zatamować krwawienie, choć cały bok jej ciała mówił, że to niewiele jej pomoże. Po części cieszyłam się, że oberwała tuż pod żebrami, ale czy nie została uszkodzona nerka czy wątroba? Koniecznie musiała znaleźć się w szpitalu. Zanim zdążyłam poprosić, by go przytrzymała, sama to uczyniła. Miałam możliwość ...
... obwiązania ją bandażem, i tak też zrobiłam. Była dosyć szczupła, więc nie miałam problemu z jego długością, starczyło na kilkukrotne owinięcie. Jak długo tu siedziała?
- Jak długo tu pani siedziała?
- Proszę, nie krzywdź mnie tym zwrotem. Jestem prawie w twoim wieku.
- W porządku...
- Kate. Mów mi Kate.
Szczerze pisząc, spodziewałam się jakiegoś innego imienia, w końcu żyłam w północnej części Irlandii. W sumie to dobrze, że ma takie proste imię, przynajmniej nie połamię sobie języka.
- Miło mi, jestem Melanie. – Podałyśmy sobie dłonie. – Przynieść ci coś do jedzenia? Napijesz się? Może koc przyniosę?
- Nie, po prostu tak mnie zostaw. Wracaj do domu.
- Ale...
- Wracaj. Nic mi nie będzie. – Przecież, kurczę, miała wbite to coś w bok! Na pewno coś jej się stało... - Zadzwonię po kolegów, zabiorą mnie stąd.
Ponownie spojrzała mi w oczy, nie byłam w stanie odwrócić wzroku. Mimo stanu, w jakim była, odeszłam. Wiedziałam, że nie powinnam, ale zrobiłam to. Musiałam iść do szkoły. Kiedy wróciłam, już jej nie było. Nie było nawet jej krwi.
7 lat później.
Londyn ma w sobie ten urok, że nawet w środku lata potrafi się rozpadać na dobre. Pijąc herbatę z przyjaciółką i dziewczyną patrzyłam przez okno na ludzi, którzy szybkim krokiem zmierzali do swoich domów. Jedna z tamtych postaci za oknem przypomniała mi wydarzenie sprzed siedmiu lat, gdy na strychu znalazłam Kate. Choć był to mężczyzna potężnej postury, w pewien sposób był do niej podobny. Co prawda, ...