-
Spotkanie. Demon
Data: 08.11.2019, Kategorie: Fantazja historia, bez seksu, Autor: Snow White
... nieodpowiednim czasie, zrobiła coś bardzo głupiego bo zaproponowała demonowi karetkę, tym samym skazała się na śmierć. Teraz nie wyjdziesz stąd żywa - to mogę ci obiecać. Ale nie zrobiłbym tego, gdyby nie było to konieczne. - Wypowiedział te słowa ironicznie się uśmiechając... Urwał nić, odłożył igłę i wstał. Był tak wysoki, potężny, wielki i fascynujący. Spojrzałam na niego. Szedł w moim kierunku, więc spuściłam wzrok i znieruchomiałam. Drapieżnik nie zaatakuje bezbronnej ofiary - pomyślałam. Stanął przede mną, dominujący i potężny. Na wysokości wzroku miałam jego klatkę piersiową.. Głęboką i wielką ranę zaszytą profesjonalną pewną ręką. Bezwiednie otworzyłam usta będąc pod siłą jego magnetycznego uroku. - Jaa... nie wiem.. co mam powiedzieć... chciałam tylko, Ty... byłeś... tam... yyy - kompletnie nie wiedziałam o czym mówię. Jego zapach, mieszanka siarki i samca, był tak zniewalający, że nie mogłam powstrzymać westchnięcia. - Pachniesz... jak byś wyszedł prosto z piekła - powiedziałam ledwie ruszając wargami. Cały czas patrzyłam na jego tors, bałam się podnieść wzrok. Oddech miałam przyspieszony, a serce waliło jak oszalałe. - Jak z piekła - zaśmiał się cicho. Pochylił się tak, że dotknął ustami mojego ucha, jego dotyk był jak porażenie prądem. Milczał chwilę a potem wyszeptał. - Bo ja jestem z piekła. Jego szept parzył, ale dotyk ust na moim uchu był lodowaty. Wyprostował się i dopiero wtedy podniosłam wzrok. Spojrzałam na niego i ...
... dostrzegłam w jego oczach, ze coś jest nie tak, patrzył na mnie jakoś dziwnie, jakby był głodny, spragniony... Zaczęłam się cofać. Zrobiłam krok w tył, skąd mogłam wiedzieć, że w korytarzu stoi stolik o bardzo finezyjnie wygiętych nóżkach. Moja noga trafiła właśnie na tą przeszkodę i czułam, że lecę do tyłu, machnęłam rękami i zacisnęłam powieki w oczekiwaniu na wielkie bum i pęknięcie czaszki, ale nic takiego się nie stało... Poczułam powiew chłodu i coś twardego, aczkolwiek nie uderzenie. Otworzyłam oczy, powoli, w obawie, że może jeszcze o coś huknę ale zobaczyłam tylko złote kocie tęczówki, były już spokojnie, błyszczące, ale z przekorą, a nie głodem... - Chyba nie będę musiał cię zabijać, jeszcze trochę i sama to zrobisz - powiedział i odsłonił rząd śnieżnobiałych zębów, założę się, że były ostre jak kły lamparta. Trzymał mnie w ramionach i powoli podnosił do pionu. - Ja nie wiem, co... - powiedziałam mętnie, i znów nie mogłam się skupić. - Nie ważne, nie przejmuj się tym powiedział i znów się uśmiechnął, niedługo umrzesz, nie musisz więc dużo myśleć - wypowiedział te słowa jakby miały mnie pocieszyć, lecz nie poczułam ulgi. Na moim sercu zacisnęła się zimna obręcz strachu. Ogarnęła mnie panika. ON Patrzyłem na nią, w głowie miałem mętlik, wypity alkohol i adrenalina buzująca w żyłach zrobiła swoje. Kiedy dotknąłem ustami jej policzka, a potem ucha przez moje ciało przeszedł dreszcz, musiałem się skoncentrować żeby powiedzieć jej to co ...