Wlascicielka, vol 7: Uwiazanie
Data: 11.06.2024,
Kategorie:
BDSM
Autor: Konrad Milewicz
... raz był wielokrotnie potężniejszy niż każdy poprzedni, taka byłam szczęśliwa i nadal jestem. Nawet ona to czuje. - odsuwa dłoń na laptop – Szukał swojego ojca. Człowieka, którego jego matka kochała najmocniej. Tak bardzo, że była gotowa go odtworzyć. Jednak tak jak mama nie zakłada mi różowej obroży i stroju uczennicy-dziwki, bym obciągała pięciu facetom naraz w kółeczku, nie wiedząc którego kutasa brać teraz do ust, gdy sperma leci mi po brodzie, tak on też ma swoją świadomość i życie. Nie skazało go, jak wujka, na ukrywanie się przed każdym przejawem ludzkiego świata, był wolnym duchem. Spotykając go tylko jeden raz, gdy nawet nie mógł w pełni pokazać kim jest i potem dowiadując się prawdy, można pomyśleć o nim jedno. I byłaby pewnie taka sama myśl, co o wujku, gdyby to on był tam był. To pewnie wielki, czarny głupek, który marzy by zdjąć Ci gacie, może nawet rozerwać, wsadzić swojego przerośniętego kutasa w mały ciasny, różowy otworek rozpychając go na wszystkie strony i przydusić, gdy będziesz stawiać opór, nie zważając na krzyk, płacz i ból. Gdy wreszcie skończy, każe sobie jeszcze wylizać z resztek spermy, aż będziesz miała się zrzygać, bo wsadzi go bardzo głęboko w gardło, bo mu się to podoba. To właśnie robili właściciele, widząc na szyi obrożę. Jeśli jej nie ma, chętnie ją nałożą, jak im się spodobasz. Nasze mamy, wujek, ja czy Sal to jeszcze pamiętamy, wy już żyjecie w wolnym świecie, by móc mieć to. - wskazuje Luca – Oni nie płaczą, gdy się ich krzywdzi i się nie ...
... boją. Żądają, by ich tak traktowano, bo do tego ich stworzono. Nie nas. - milczy chwile, dysząc po tym długim monologu - Ja idę spać.Zabiera swoje rzeczy i wychodzi. Dopiero wtedy, zarówno ja i Ase zaczynamy płakać. Oto poważna Maja.Blondynka przyniosła mi rybę, z uśmiechem informując o połowie przebytej drogi. Jej sposób podania kojarzył się z rzadkimi przymusowymi posiłkami z rodziną ojca. Tylko ruda iskierka cieszyła się, że jej braciszek je z nią, chociaż nie miałem wtedy jeszcze nawet imienia. Przynosząc dolewkę alkoholu, zapytała, czy jestem jakimś francuskim pisarzem albo koszykarzem. Mało kogo stać na prywatny lot, a językiem Moilera posługuje się nadzwyczaj dobrze i jedynie siedzę pisząc w milczeniu od tyłu. Z uśmiechem odpowiedziałem, że pochodzę z Polski, a jeśli chodzi o profesję to jestem marszandem. To drugie to raczej przekonania.Azjaci pod przewodnictwem Kyobashiego, odmiennie od białych Greenów zajmujących się mężczyznami i czarnych Grimery zajmujących się kobietami, byli badaczami. Absurdalne, czy nawet nieludzkie, połączenie mojej choroby i intelektu stanowiło jednak dla nich zagadkę. Testy, które wykonali wskazały IQ na poziomie 237. Max przedstawiając swoje teorie wątpiła w ich skuteczność i słuszność, ale powiedziałem jej coś, co ukształtowała we mnie Zuzia przy nauce pisania i czytania. „Nie da się, znaczy że za mało próbowano. Niemożliwe, że za mało osób próbowało”. To miało podważyć wątpliwość Samuela w słuszność faktu, że nauczę się czytać i pisać, ...