Wlascicielka, vol 7: Uwiazanie
Data: 11.06.2024,
Kategorie:
BDSM
Autor: Konrad Milewicz
... ledwo składając dźwięki w słowa. Idea stworzenia człowieka od nowa, ambitna, mogła być kluczowa w zmianach na świecie i potrzebna.Psiarnie przy dworze ojca nie należały do największych. Zwykle trzymano do dwunastu dziewcząt, które ludzie Samuela reedukowali, zabijając w nich coś, co we mnie stworzono. Człowieczeństwo. Mohl takie „posłuszne” przerabiał na zachodnią modłę, o połamanych nogach, a potem jechały na wschód lub południe by być prywatnymi zwierzętami seksualnymi. Im więcej jednak pieniędzy i zainteresowania w tym było, tym więcej „schronisk” powstawało. Connor, brat Max, uwielbiał mnie wyrywać z laboratorium. Był idealną ciemnoskórą wersją Iana, odwrotnie do niego, nienawidzącą białych. Gorzka piguła, że też jestem mulatem, została przez niego przegryziona. Zabierał mnie do hali, gdzie było przeszło pięćset klatek ustawionych w podwójne kolumny. Żywy majątek rodu, pięćset suk kneless gotowych na sprzedaż. Tabliczki oznaczały numer katalogowy, miski do psiego żarcia z puszki i wody wisiały na kratach. Rozrywką pracowników było sikanie do środka i misek na wodę. Za każdym razem jednak prowadził mnie do czterysta czterdzieści trzy. Otwierał, gwizdał i wyłaniała się młoda dziewczyna o włosach koloru brudnego blondu. Sama zdejmowała mu zębami spodnie i wyciągała obrzezanego fiuta, którego bez większego strachu posłusznie ssała, gdy gniótł jej sterczące cycki i nabijał się, że to jego najlepsza wystawowa suka. Zawsze kończył szybko na jej twarzy i biuście, po czym ...
... kopniakiem między zniekształcone nogi posyłał ją z powrotem do ciasnej klatki. Proponował, bym też sobie coś wziął. Wciąż świeże i bolesne wspomnienie o Avie i Lil, przyjemne ciało Max i wpojone podejście kazało mi zawsze odmówić.Moim wychowawcą był Samuel. Ojciec postawił przed nim trudne zadanie dosłownego udomowienia mnie, bym zrozumiał kim jestem, co zrobiłem i czym nigdy nie będę. Powiem, że wykonał to zadanie znacznie lepiej niż jego ludzie kaleczący kobiety. Nie nosiłem żadnej blizny, ale niewidzialna obroża z drutu kolczastego na szyi i widok zabawnego, dwunożnego zwierzęcia w lustrze prześladuje mnie już ponad dwadzieścia lat. Surowy, nigdy nie pokazujący jakiejkolwiek formy zadowolenia, cytujący Nietzschego. Nawet Ci, którzy świetnie się bawili dostając pieniądze za gwałcenie i bicie, go szanowali. Nieświadomie nauczył mnie doceniać też muzykę i sztukę, które stanowiły jedyną wartość po odejściu żony i syna. Szanować każdą porcję jedzenia, długo się nią rozkoszując, jakby był ostatnim i przygotowywać sobie samodzielnie taki posiłek.Na polecenie ojca torturował mnie psychicznie. Nie uczestniczył w samych zabawach w psiarni, ale zabierał mnie i kazał patrzeć, aż będę o tym śnić i pamiętać, że moja matka, kobieta, która powołała mnie do życia była jedną z nich. Tylko litość ojca sprawia, że nie jestem tam z nimi, nie zważając na nic. Moje życie należy do niego, jak każdego zwierzęcia będącego w jego posiadaniu. Oglądaliśmy, jak wkuwają je w dyby, tak, by ich nogi były ...