Wlascicielka, vol 6: Czarny pies
Data: 12.06.2024,
Kategorie:
BDSM
Autor: Konrad Milewicz
... wciągnięta do wana, która trafiała do ośrodka. Tamte były warte miliony. Gorzej, jak doktor albo właściciel coś przejebie i zamiast przemiany masz oszpeconą szmatę. Wkracza więc ona. Zaczęła badania nad replikacjami genetycznymi. No ale, eksperyment z owieczką Doly na ludziach ma jeden problem. Jaki?
- Będziemy mieli zarodek, który po osiągnięciu dorosłości będzie wyglądał jak obiekt docelowy. - odpowiadam mu marszcząc nos
- Dorośnie, dokładnie. Ile taki proces potrwa? Pedozjeby, nie lubię ich, będą brali od razu. Laicy będą czternaście szesnaście lat edukować i sprawią, że taka będzie taka jak wielotygodniowe lub miesięczne programy tresury. Koneserzy będą czekać na dokładnie taki wiek, jaki zaplanował. Przełom nadszedł, nim się urodziłem. Po prostu bombardujmy je hormonami. Zakłóci to normalny rozwój, ale co z tego? Kilka lat w sztucznym łonie i mamy to. - kończy zmywać i zakręca wodę – Oczywiście, potrzeba było kolejnych kilku lat, by wszystko dopracować. Ale teraz? - odwraca się i znów ciężko siada – Wsadzasz elektrykę w mózg, która zmienia ciało w egzoszkielet dla siebie. Pamięć mięśniowa i oprogramowanie robi swoje. Mamy o sobie zajebiście wielkie mniemanie, ale jesteśmy tylko mądrzejszymi zwierzętami, którymi steruje co mają w łbie. - czy ja też opowiadam to z taką łatwością co on?
- A twoje... dzieci? - pyta siostra, patrzą na niego - Mówią, chodzą normalnie, ubrane i zdają się być inteligentne...
- Cola ma roczek. - odpowiada jej wyciągając ramiona ...
... za plecy z przeciągłym trzaskiem – Cholera, musieli mnie staranować jak jechałem zamiast grzecznie zajechać drogę? - to bardziej mruczy do siebie – Dostałem ją od Simona. Cała partia, z której pochodzi miała jakieś wady, więc poszły do utylizacji zanim założono chip, bo szkoda kasy. Wyprowadziłem ją z stanu katatonii do tego, co widać. Ma poziom malutkiego dziecka, ale rozwija się. Umie już pokazać, że chce do toalety zamiast nosić pieluszki, trzymać kubeczek, reaguje na kolory, swoje imię i wie co znaczą niektóre słowa. Czasem odtwarza jakieś pojedyncze samogłoski lub dźwięki, gdy jest naprawdę szczęśliwa. Trochę pomiędzy prawdziwym szczeniaczkiem a dzieckiem. - przekłada łokcie na przód – Dwie pozostałe to stara szkoła pupili, ale inaczej. Carmel jest ze mną najdłużej, sześć lat. Przygarnąłem ją po śmierci mamy, gdy zaoferowała mi loda w zamian za zakup działki superopoidu. Miała wtedy dziewiętnaście lat. - czyli rzeczywiście, jest starsza niż ja - Wywaliłem jej dilera z siedemnastego piętra, ją zabrałem do domu, wykąpałem, nakarmiłem i wyprowadziłem przymusowy odwyk. Sama uważa, że obroża oznacza nowe, lepsze życie i gwarancje, że jest czysta, a nie żyje jak śmieć. Brownie jest z nami cztery, to też dziecko ulicy. Trzynastoletnia prostytutka, której nie oszczędzał nawet ojczym. Pomogłem mu samemu nauczyć się robić loda łamiąc kręgosłup. Też ją postawiłem na nogi, sfałszowałem tożsamość i posłałem do normalnej szkoły. Tak jak jej starsza siostra uważa, że obróżka to ...