Odkupienie (V)
Data: 23.06.2024,
Kategorie:
Fantazja
wojna,
Autor: jokerthief
... wykorzystała wyłom w barierze, śląc w stronę zakłócaczy rakiety dalekiego zasięgu. Kolejne wybuchy upstrzyły nabrzeże, za którym widniała jedna lodowata góra. Może i szanse na powodzenie mieli niewielkie, jednak wykorzystywali je doskonale.
Cat przyglądała się holoprojekcji w milczeniu. Był tam, znowu posłany na śmierć – ile razy może jej unikać? Sam prosił się o rachunek za swoje szaleństwo! Zmusił ją aby mu na to pozwoliła! Kobieta zacisnęła mocno powieki, czując pieczenie w kącikach oczu. Teraz dopiero zdała sobie sprawę z tego jak ważne były zakazy związków miłosnych w armii – czuła, że mogła zrobić coś głupiego aby przedłużyć jego życie o parę sekund, usłyszeć głos przez komunikator, ostatni raz czuć jego obecność. Ktoś zawył radośnie, widząc kolejną eksplozję na nabrzeżu – przebijali się. Nie istniała niezdobyta forteca, a teraz udowadniali to chinolom. Skończą te wojnę tu i teraz, ukręcą łeb bestii w jej własnym gnieździe.
Tylko w jakim celu? Skoro Mark właśnie dokonywał cudów pilotażu, tworząc dla nich wyłomy w obronie, z każdą sekundą trafiając w jeszcze gorsze tarapaty. Już dwa razy pocisk dosięgnął jego maszyny, jednak osłony trzymały. Trzeciego razu mogą nie przetrwać... a wtedy nie będzie jej syna. Jej życie stanie się bezcelowe, puste... szare. On był jej światłem, jej rozkoszą, celem. Catherine energicznie potrząsnęła głową, powstrzymując krzyk rozpaczy. Gdy otwarła oczy, ostatni generator został zniszczony. Po Igle nie było śladu.
- Co się dzieje? - ...
... Rzuciła szybko do Nataszy.
- Zestrzelili go. - Kobieta odpowiedziała machinalnie, próbując przeczesać każdą częstotliwość. - Nie ma go.
A więc tak to wyglądało. To ta chwila. W jednej sekundzie był a potem... nie ma go. Mark przeszedł w niebyt. Dwadzieścia cztery lata jego życia zostało wymazane. Catherine oparła się o fotel, towarzyszyły jej ukradkowe spojrzenia całej załogi. Jego piloci siedzieli z otwartymi ustami – nikt nie był zdolny uczynić czegokolwiek. Wykonał zadanie, ostatkiem sił, jednak nie dał rady uniknąć tej jednej rakiety. Catherine wiedziała, co ma zrobić. Lód w jej sercu zmusił ją do działania.
- Mamy otwartą drogę, przechodzimy do drugiej fazy. - Włączyła komunikator i beznamiętnie rzuciła. - Pniak, za dwie minuty wchodzicie.
- Tak jest Ma'am.
Mogli jedynie kontynuować. Szczątków poszukają później.
Wen Dzon oparł się ramieniem o wystający ząb lodowca i warknął na swój oddział. Szczątki spadły gdzieś tutaj, musieli je zdobyć natychmiast! Jeżeli te pieprzone białasy mają więcej takich pojazdów, mogą wygrać tę wojnę. Wszystko wisiało na włosku, a wiedza o tym nowym sprzęcie była bezcenna. Jeżeli tylko przyniesie najważniejsze elementy do bazy, zdołają szybko skalibrować radary... Zamieć śnieżna nie dawała spokoju. Spowolniła wszystkie działania do minimum, nad wybrzeżem rozszalał się prawdziwy lodowy sztorm. Przez szumy i zakłócenia słyszał meldunki swoich mongołów, odpierali właśnie skromny desant marines w największym wyłomie. Z ich słów ...