1. Sukienka


    Data: 23.06.2024, Kategorie: związek, szybki numerek, impreza, Autor: GreatLover

    - Ja już wychodzę!
    
    - Jeszcze nie!
    
    - Otwieram drzwi...
    
    - Daj mi jeszcze dziesięć minut!
    
    - Masz pięć minut
    
    - Przestań! Nie wyrobię się!!!
    
    Tak jest za każdym razem. Za każdym, k***a, razem, kiedy musimy gdzieś wyjść. Usiadłem ciężko na kanapie i wysłałem wiadomość do Justyny: "spóźnimy się, Katarzyna robi się na bóstwo". Po paru minutach odpowiedziała mi lakonicznym: ":)". Posiedziałem chwilę bębniąc palcami w oparcie kanapy, zerkając na zegarek. Nie lubiłem wyjść na te durne imprezki między innymi z tego powodu, że Kasia szykowała się na nie pół dnia, jakbyśmy wybierali się na festiwal filmowy w Cannes a nie na zwykłą domówkę do jej znajomych. Gdy pięć minut minęło wstałem i obwieściłem donośnym głosem, że wyruszam już na imprezę.
    
    - Poczekaj na mnie! – doleciał mnie jej krzyk z łazienki a potem jej przerażony pisk, gdy zobaczyła, że zgasiłem światło w przedpokoju.
    
    Wyszedłem na korytarz i zobaczyłem ją jak wypadła z łazienki jak fryga. Czyżby miała na sobie...
    
    - Nie patrz na mnie! – krzyknęła ze śmiechem i trzepnęła mnie w łeb torebką.
    
    Zanim zdołałem się zorientować ona porwała szpilki, swoją kurteczkę i zbiegła po schodach śmiejąc się tak głośno, że na pewno pobudziła wszystkich sąsiadów.
    
    Zamknąłem drzwi i zaintrygowany ruszyłem na parking. Jeśli wzrok mnie nie mylił to ta mała lisica przygotowała dla mnie coś specjalnego na dzisiejszy wieczór... Wyszedłem przed blok rozkoszując się letnią nocą, przez chwilę poszukałem jej wzrokiem i ...
    ... zobaczyłem ją uśmiechniętą, wpatrującą się we mnie. Opierała się o mój wóz. Z bijącym sercem poszedłem w jej kierunku zatrzymując się pół kroku od jej osoby. Wyglądała zjawiskowo – zawadiacka kurteczka, mini torebeczka w dłoni, szpilki wiązane na wysokości łydek... dodatki do głównego stroju – sukienki.
    
    Złota, opinająca jej lekko brązowe ciało, cała w jakiś frędzelkach, fiszbinach czy Bóg wie, czym. Sukienka, którą kupiłem jej na finał konkursu tańca towarzyskiego, który wygrała otrzymując od publiczności owację na stojąco. Nigdy nie byłem z niej tak dumny, widząc jak przeżywa moment największego triumfu. Nie byłem też bardziej szczęśliwym facetem na ziemi, gdy ona złapała mnie za rękę, spojrzała na mnie roziskrzonymi oczami i niemal siłą zaciągnęła mnie na jakieś zaplecze. Przeżyliśmy tam swój najwspanialszy, najdzikszy seks naszego życia. Do dziś się śmiejemy, że cały czas miała na sobie szarfę laureatki.
    
    To było całe wieki temu – żywym wspomnieniem była właśnie ta sukienka – nasz niepisany kod. Gdy widziałem, że Kasia zakłada ją na siebie przy okazji naszych wyjść wiedziałem, że liczy na to, że sprawdzę się jako jej mężczyzna. Od tamtej pory niektóre z naszych wyjść nabrały nowego, pieprznego wymiaru, co dodawało kolorytu naszemu związkowi.
    
    Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem. Nie było to słodkie cmoknięcie w usta tylko powolny, namiętny pocałunek. Nie interesując się tym czy ktoś mógłby nas zobaczyć naparłem na nią i uniosłem jej prawą nogę, owijając ją wokół siebie. ...
«1234...»