Terenówka
Data: 24.06.2024,
Kategorie:
kochankowie,
Romantyczne
studentka,
Autor: Ann Margaret
... udowodnić, że nie są sztywniakami, a studenci że są dojrzali i dorośli. Dr Marek oczywiście grał ze swoją grupą pierwsze skrzypce, rozśmieszał całe towarzystwo, zrywał kwiaty i wręczał dziewczynom, wszyscy się śmiali i dobrze bawili. Lidka też, ale jej uwadze nie uszło to, że dr Marek coraz częściej zapomina dodać przedrostka Pani przed jej imieniem, że częściej zadaje pytania bezpośrednio do niej, że tak jakby inaczej na nią patrzy. Pomyślała, że skoro tak chce się bawić to niewinny flirt nic jej nie zaszkodzi, a poza tym terenówka i jedne zajęcia, a potem będą tylko spotykać się na korytarzu gdzie odpowie jej machinalnie dzień dobry tak jak wszystkim swoim byłym studentkom. Dni mijały na łażeniu po lasach albo łąkach, a wieczory na śpiewach przy ognisku z piwem w ręku, albo snuciu się od domku do domku w poszukiwaniu najfajniejszej imprezy. Dziwnym trafem dr Marek był zawsze blisko Lidki, zdarzyło się nawet, że przyszedł wprost na pogaduchy z czteropakiem do jej domku, przedostatniego wieczoru pobytu. Lidka była coraz bardziej rozluźniona w obecności doktora. Nawet bardziej go polubiła, był zabawny i inny niż faceci z rocznika, krzykliwi i bezpośredni w swoim postępowaniu. Była zakwaterowana z najlepszą koleżanką, z którą mieszkała też w akademiku i dziewczyna, która chodziła z chłopakiem z jej rocznika, więc ciągle przesiadywała u niego w domku. Tego wieczora bardzo dobrze im się rozmawiało, nawet nie zauważyli, kiedy zrobiło się bardzo późno, ale czas szybko leci jak ...
... pije się piwo śmieje się z samych głupot i gra w karty. Kolejny dzień był ostatni z tygodniowego pobytu. Z rana czekał dziewczyny wypad na krótkie badania, opracowanie wyników i przygotowanie się do pożegnalnego ogniska nad rzeką. To właśnie wtedy zacierały się granice miedzy kadrą, a studentami, a alkohol lał się strumieniami. Taka była tradycja, trzeba było mieć, co opowiadać młodszym rocznikom. Nastał wieczór, impreza się rozkręcała. Ludzie potworzyli grupy, studenci załatwiali „interesy”, stawiając piwo kadrze, inni po prostu pili, tańczyli, jak to na takich imprezach. Wieczór był piękny, świeciły gwiazdy, a noc była ciepła. Przy ognisku siedziało kilka dziewczyn i dr Marek, opowiadał dowcipy, potem wziął gitarę i zaczął śpiewać szanty. Chodziły plotki, że ma talent, ale podobno potrzebował dopalacza w dużej ilości procentów i dziewczyny, na którą miał ochotę, którą wybrał... Lidka znała te wszystkie opowiadania, i nie mogła oprzeć się wrażeniu, że to ona jest ta wybraną. Mimo tego, że wypiła kilka piw potrafiła zauważyć spojrzenia, które posyłał jej Marek. Siedział naprzeciwko i śpiewając patrzył na nią... Jej współlokatorki się wykruszyły, Dominika poszła ze swoim chłopakiem, a Marta chyba przeholowała, bo zmyła się w połowie imprezy. Ognisko się dopalało i zdrowy rozsadek nakazał Lidce wracać do domku... Po prostu wstała i ruszyła ścieżką przed siebie, pomachała tylko na pożegnanie dziewczynie, która siedziała obok niej. Szła powoli, w oddali słychać było jak Marek ...