Marzena – Minął rok, czyli wypad…
Data: 24.06.2024,
Kategorie:
Zdrada
Mamuśki
wycieczka,
plener,
kwarantanna,
Autor: pofantazjujmy!
- Minął rok… - westchnął Marek, popijając zimną wodę.
Stał w oknie, patrząc na spokojny krajobraz, zanurzony w srebrnym blasku księżyca. Rozciągały się przed nim niczym niezmącone pola. Na skraju horyzontu stał las. Mężczyzna wziął głęboki oddech. Świeże, wiejskie powietrze połaskotało jego płuca. Uśmiechnął się. Udało mu się wyciągnąć rodzinę z czterech ścian. Weekend w Nieborowie w dobie pandemii miał zastąpić im wszelkie planowane eskapady.
Taki to już był czas, że najbezpieczniej było w skromnym domku, wyproszonym u jednego z kolegów z pracy. Marek już nie mógł znieść tych pretensji Marzeny, że nigdy nie zadbał choćby o działkę dla rodziny. Dopiero teraz, gdy od dwóch miesięcy siedzieli zamknięci w domu, jego czterdziestoletnia małżonka zrozumiała, że szczytem marzeń nie może być apartament na nowym wilanowskim osiedlu. Zapragnęła odetchnąć, wyprostować kości na świeżym powietrzu.
Marek dolał nieco zimnej wody do szklanki. Patrzył na wierzchołki drzew, przemawiając do nich. Nie zważał na to, że mówi na głos.
- Pierwszy miesiąc był ciężki. Poczuliśmy się jak zwierzęta wyrwane z naturalnego środowiska i wepchnięte do wspólnej klatki. Od lat nie spędziłem tyle czasu z żoną. Non stop, w ciasnym trzypokojowym mieszkaniu. Oderwanie od pracy, od szefów, przyjaciół, kolegów, koleżanek pomogło nam. Pomogło się zbliżyć. Staliśmy się znów małą, trzyosobową rodziną, z mnóstwem wolnego czasu. Tylko nie było gdzie go spożytkować. Śmialiśmy się z Marzenką, że zostaje ...
... nam wybieg – niewielki balkon, który upodobała sobie Łucja. Kochana córeczka pokazała nam co naprawdę jest ważne. Dziecko rok temu hasało po ogródku babci. Dziś od barierki do barierki po balkonie.
Mężczyzna westchnął. Nie mógł odżałować tych licznych długich weekendów i wakacji, podczas których marnował siły na nadrabianie zawodowych zaległości. W zasadzie nie był na prawdziwym urlopie od paru lat. Dopiero z perspektywy skromnego domku na skraju Nieborowa zrozumiał, że, gdy on ślęczał przed laptopem, jego żona – Marzena domagała się uwagi. Zaczął wracać pamięcią do majowego, ubiegłorocznego wyjazdu, by odkryć, że Marzena znikała na wiele godzin. Gdzie się włóczyła? Musiała czuć się porzucona.
– Marek nie był dla siebie łagodnym sędzią –
Przed oczami Marka pojawiła się postać Anity. Zawstydził się swoich myśli. Chciał wyrugować wspomnienie sprzed paru dni, lecz było ono tak silne i zmysłowe, że często mu ulegał.
Kontakt z seksowną kierowniczką ograniczały się do cotygodniowych telekonferencji. Widok zmęczonych i znudzonych współpracowników nużył Marka. Za każdy razem powiększał tylko jedno okno – z Anitą. Siedząc przed komputerem, miał wrażenie, jakby pociągająca brunetka rozmawiała tylko z nim. Ta iluzoryczna intymność poluzowała moralne hamulce. Marek, zamknięty w pokoju córki, ogłaszający rodzinie, że musi mieć spokój na Skype, zaczął się masować. Telekonferencja z szefową wywołała u niego erekcję, tak jak samo wspomnienie o pięknym obliczu ciemnowłosej ...