1. Marzena – Minął rok, czyli wypad…


    Data: 24.06.2024, Kategorie: Zdrada Mamuśki wycieczka, plener, kwarantanna, Autor: pofantazjujmy!

    ... warunki, w jakich miała spędzić weekend. Bała się. Nie wierzyła, że w chacie nie było nikogo od miesięcy. Nie wierzyła, że jest to bezpieczne miejsce. Chcąc uspokoić żonę, Marek chwycił spirytus i od razu zaczął wycierać wszystkie klamki oraz poręcze w tej trzyizbowej chacie.
    
    - Kochanie, będzie dobrze. Chyba też już masz dość naszych weekendów na balkonie.
    
    - Mamo, mogę na dwór, mogę? – Łucja ciągnęła matkę za rękę.
    
    - Widzisz, Łucja przynajmniej się cieszy.
    
    - Tylko niczego nie dotykaj, proszę.
    
    - Przesadzasz kochanie. Nie popadajmy w paranoję. Dziecku nic się nie stanie. My jesteśmy silni i całkiem młodzi. Wirus nam niestraszny.
    
    Marek z uśmiechem na twarzy podszedł do Marzeny i objął ją. Zsunął ręce wzdłuż jej pleców, łapiąc za pośladki. Skradł jej pocałunek, jakby chciał jej pokazać, że jest w nim wiele młodzieńczego szaleństwa. Marzena odwzajemniła się jedynie wymuszonym uniesieniem kącików ust.
    
    W Nieborowie wszystkie drogi prowadzą do pałacu. Barokowa budowla wraz z przylegającym do niej ogrodem należała od XVIII wieku do Radziwiłłów. Rodzina Karskich, odpowiednio wyekwipowana, wyruszyła zdobyć tę zabytkową rezydencję.
    
    Marzena, w bladozielonym prochowcu, naciągnęła na twarz kolorową bawełnianą maseczkę, na widok której Łucja zachichotała mówiąc, że mama ubrała majtki na buzię. Skoro tak oceniła ją własna córka, to nie warto był się już dla nikogo starać. Nieuczesane włosy rozwiewał Marzenie wiatr.
    
    Marek wysforował się do przodu. Marzena szła ...
    ... wolniej, za rękę z córką.
    
    Byli jedynymi obcymi we wsi. Ktoś obserwował ich zza firanek. Ktoś podejrzliwie zerkał zza płotu. Wszystko było pozamykane. Kram z pamiątkami nieczynny. Restauracja zawieszona. Tylko słońce przypominało, że jest środek wiosny. Żar lał się z nieba, a w „majtkowych” maseczkach robiło się duszno.
    
    Gdy doszli do bramy ogrodu, zastali zamkniętą ją na cztery spusty. Marzena straciła cierpliwość. Wydarła się na męża, że jak zawsze miał głowę w chmurach i nie sprawdził, czy nowoogłoszony etap luzowania gospodarki obejmuje także takie miejsce jak te. Przecież to nie las! To muzeum.
    
    Widok krzyczącej pary rozbawił gapiów, obserwujących całe zajście ze swoich podwórek. W końcu Marzena szarpnęła Łucję i poszła przed siebie wzdłuż ogrodzenia. Marek biegł za nią.
    
    - Przepraszam? – blondynka usłyszała szept – Przepraszam? Proszę Pani.
    
    Spojrzała przez pręty. Wśród krzewów stał młody mężczyzna. Był po drugiej stronie ogrodzenia, na terenie ogrodu.
    
    - Przyjechali Państwo do pałacu?
    
    - Tak, ale jest zamknięty.
    
    - Od początku pandemii jest nieczynny. Niestety. Przykro mi.
    
    Marzena uśmiechnęła się do sympatycznego mężczyzny. Przedstawił się jako przewodnik. Porozmawiał jeszcze chwilę z blondynką i jej niesforną córeczką. Kobieta rumieniła się przyjmując komplementy pod swoim adresem.
    
    - Może jednak da się coś zrobić. – szepnął przewodnik – My też się bardzo nudzimy bez gości. Skoro fryzjerzy zeszli do podziemi, to czas i na nas.
    
    Kiwnął palcem i ...
«1...345...17»