Marzena – Minął rok, czyli wypad…
Data: 24.06.2024,
Kategorie:
Zdrada
Mamuśki
wycieczka,
plener,
kwarantanna,
Autor: pofantazjujmy!
... zaprosił Marzenę, by wraz z Łucją przeszły jeszcze parę metrów. Wtedy dołączył do nich Marek. Przewodnik spoważniał. Spojrzał ponurym wzrokiem na męża blondynki.
- Państwo w trójkę? Myślałem, że uda się jakość was przemycić.
- Marku, ten Pan…
- Proszę mówić mi po imieniu, jestem Jan.
- Pan Jan… - Marzena trzymała się konwenansu – zrobiłby dla nas wyjątek. Wpuści nas na teren ogrodu.
- Za darmo? – palnął Marek, znany ze swojej delikatności i wyczucia.
- Muszą tylko państwo przejść na tyły zespołu pałacowego. Jeszcze parę kroków, tam za bluszczem jest mała furtka, stare wejście dla służby.
Wślizgnęli się do środka. Przechadzali się po opuszczonym ogrodzie. Przewodnik szedł przodem, bardzo blisko Marzeny. Łucja biegała dookoła. Zaś Marek kroczył za swoją żoną.
– mówił do siebie –
- Halo, proszę Pana! Proszę nie zostawać w tyle. – przewodnik krzyknął na Marka, wyrywając go z coraz bardziej wybujałej fantazji.
Marek chwycił Łucję za rączkę i podszedł do żony. Marzena była czerwona na twarzy. Może to przez maseczkę, której nie ściągała, a może jednak z ekscytacji. Marek, jakby chciał oznaczyć teren, odgarnął kosmyk włosów z czoła żony.
- Pan Jan mówił, że niestety w pałacu trwają prace renowacyjne. Nie może nas dziś tam wpuścić. Ale jutro nie będzie nikogo, tylko on i stróż. Pan Jan może zrobić nam indywidualną wycieczkę po wnętrzach.
- I to wszystko za darmo, z nudów? – ironizował Marek, przyglądając się przewodnikowi.
Jan był wyższy od ...
... Marka. Miał rudawe kręcone włosy. Najwyraźniej od tygodni nie zawitał do fryzjera. Zielone oczy przebiegle błyszczały. Ciemna, bawełniana maseczka na twarzy utrudniała wszelki próby wyczytania, co jeszcze knuje ten lis.
Marek poczuł szarpnięcie. Łucja wyrwała mu się i pobiegła na słoneczną polanę. Dorośli zostali sami. Marzena kryła uśmiech pod swoją maseczką. Dawno nie widziała tak poirytowanego Marka. Mężczyźni stali naprzeciw siebie, jak koguty gotowe do zadziobania się.
Próbując rozładować atmosferę, spytała:
- Panie Janku, czytałam o zabytkowej nieborowskiej ceramice. Ponoć można tu spróbować swoich sił w garncarstwie.
Jan ochłonął. Spojrzał w błękitne oczy Marzenki. Odchrząknął. Z uśmiechem wyrecytował fragment przewodnika:
„Manufaktura w Nieborowie została założona w 1881 roku przez właściciela pałacu, księcia Michała Piotra Radziwiłła, jako Fabryka Fajansów Artystycznych i Pieców Kaflowych. To jedyne w Polsce miejsce, w którym majolika tworzona jest w swoim pierwotnym budynku, wykorzystując przy tym tradycyjne technologie i lokalne materiały.”
- Majolika? – wymamrotała biegająca dookoła Łucja. Powtarzała to słowo kilka razy.
- Tak. Ceramika pokryta nieprzezroczystą kolorową polewą. Takimi obrazkami.
- Mamo, mamo, chcę zobaczyć te obrazki.
- Musimy poczekać do jutra. Dziś pałac jest nieczynny. – tłumaczyła Marzena.
- Córeczka nie musi czekać. – rozpromienił się Jan – Ja… ja was zaprowadzę do pracowni. No i Pana oczywiście też, jeśli Pan ...