Marzena – Minął rok, czyli wypad…
Data: 24.06.2024,
Kategorie:
Zdrada
Mamuśki
wycieczka,
plener,
kwarantanna,
Autor: pofantazjujmy!
... chce.
Marek odszedł na parę kroków i bezrefleksyjnie przyglądał się drzewom.
- Mąż to lubi sobie tak czasem pomarzyć, pofantazjować. – odparła Marzena.
- Idźcie, idźcie… ja przynajmniej będę mógł zdjąć tę cholerną maseczkę.
Zielone oczy Jana rozbłysły szelmowską iskrą. Marek odprowadził ich wzrokiem do pomieszczenia gospodarczego z XIX wieku na tyłach zespołu pałacowego. Sam zmierzał tam powoli, zdjąwszy maskę. Oddychał głęboko świeżym, czystym powietrzem, szeleszczącym w konarach drzew.
***
Stary budynek gospodarczy krył pracownię, przygotowaną na organizację lekcji dla dzieci. Teraz, w czasie pandemii, nie było mowy o żadnej edukacji. Na półkach stały niedokończone gliniane wazony i spodki. Koło garncarskie z zaschniętą gliną straszyło, jakby było porzucone. Łucja przyglądała się skończonym już dziełom. Podobały się jej szczególnie te kolorowe ze scenkami z życia.
Marzena czuła się w tej ciasnej przestrzeni nieswojo. Jan nie spuszczał jej z oczu. Ani razu nie spojrzał, czy przedszkolak niczego nie niszczy. Skupił się na kobiecie. Bladozielony prochowiec zasłaniał jej kształty. Wyglądała zwyczajnie, jak każda matka, zmęczona całą sytuacją i opieką nad energicznym dzieckiem.
- Wie Pani co? Mam doskonały sposób na odstresowanie. Wielu moich znajomych mówi, że odzyskuje równowagę psychiczną podczas spokojnej zabawy z gliną. Choć nie jestem artystą, ani rzemieślnikiem, to jednak coś tam liznąłem podczas pracy w Nieborowie. Możemy spróbować chociaż ...
... zanurzyć palce w miękkiej, lepkiej glinie. Dziewczynka też się będzie dobrze bawić. To taka wylepianka, jak z plasteliny.
Jan przeczesał fryzurę małej Łucji, co spotkało się z gniewnym spojrzeniem dziewczynki.
- Proszę zdjąć kurtkę i usiąść przy kole garncarskim. – powiedział do Marzeny.
Blondynka wykonała polecenie. Zdjęła prochowiec. Pod nim miała dziewczęcą zieloną koszulkę z nadrukiem po francusku: „Bisous”. Trochę się zawstydziła takiego stroju. Jan nie mógł oderwać od niech wzroku. Marzena ukazała mu swoje kształtne ciało. Szczególne jej biust przyciągał uwagę przewodnika. Mężczyzna, odbierając od blondynki kurtkę, zdołał zlustrować jeszcze kształtne pośladki w mocno przylegających do ciała jeansach.
– zastanawiał się, oceniając jej młodzieżowy wygląd oraz wiek niesfornej córeczki, która o mało co by czegoś nie stłukła w pracowni.
Marzena usiadła. Położyła ręce na kole garncarskim i czule uśmiechała się do córki. Łucja nie mogła się doczekać chwili, gdy zacznie lepić coś z tej „plasteliny”.
Jan stanął obok kobiety. Rzucił porcją gliny na przygotowane koło. Blondynka spokojnie wcisnęła palce w przyjemną, wilgotną masę. Przewodnik obniżył głos. Nawet Łucja zaczęła go słuchać. Marzena przymknęła oczy, czując jak przyjemne słowa mężczyzny łaskoczą jej uszy. Zaczęła powoli formować niewielki wazonik.
Wzdrygnęła się, gdy ciepła dłoń Jana przesunęła się wzdłuż jej przedramienia. Przewodnik popchnął ją delikatnie na stołku, tak by samemu usiąść z tyłu. Wyciągnął ...