1. Marzena – Minął rok, czyli wypad…


    Data: 24.06.2024, Kategorie: Zdrada Mamuśki wycieczka, plener, kwarantanna, Autor: pofantazjujmy!

    ... symbolem. – szepnęła Marzena, spijająca każde słowo z ust przewodnika.
    
    Jan peszył się. Wciąż czuł na języku smak ust Marzeny. Przekraczając bramy pałacu, starał się zachować profesjonalizm, lecz aluzje mężatki przypominały mu po co ją tu zaciągnął. Czterdziestolatka chciała się z nim kochać, szaleć, choćby w tym momencie, na lśniącej posadzce.
    
    - Helena była prawdziwą przedstawicielką swoich czasów.
    
    - Czyli?
    
    - Te mury widziały niejedną libertyńską orgię. Tam mieszczą się prywatne gabinety wojewodzianki. Na tam stojącym szezlongu oddawała swoje wdzięki na pieszczoty samego króla Stanisława Poniatowskiego. Wielu arystokratów, z ambasadorem Rosji włącznie, przetoczyło się przez te gabineciki i sypialnie.
    
    - A jej mąż?
    
    - Wiedział, że urok żony jest jego największym atutem. Akceptował to. Przymykał oko. Wszak to była taka salonowa gra…
    
    - Orgia?
    
    - Salonowa gra, w której nie raz owocem było nieślubne dziecko.
    
    - Zboczuszki.
    
    Zawstydzony Jan opisywał Marzenie pałacowe historie z wielkim napięciem. Wyrzucał dziesiątki słów na jednym wydechu. Był spięty. Podniecony. Kobieta co chwilę zerkała, jak unosi się jego penis, wypychając spodnie. Zastanawiała się, czy pasjonata podnieca to, że stoi tu z cudzą mężatką, czy jednak cały anturaż i wiążąca się z nim historia.
    
    - Co tam Pan szepcze? – zwróciła uwagę Marzena.
    
    Jan przypatrywał się czterdziestolatce, zajętej podziwianiem obrazów, w tym wizerunku samej właścicielki pałacu.
    
    Przewodnik pod nosem powtarzał ...
    ... znany mu na pamięć, z racji obowiązków służbowych, wers Ody Adam Naruszewicz, „Na akt weselny Książęcia Michała Radziwiłła, Miecznika W. Ks. Lit., z Heleną Przezdziecką, Podkanclerzanką Lit.”. Powtórzył go głośniej.
    
    - Czy jej na urodzie i na wdziękach zbywa, Które nań hojną ręką natura szczęśliwa, Wziąwszy za pierwszy model samą piękność, wlała, Zdobiąc ją przymiotami i duszy i ciała?
    
    Słysząc te słowa, Marzena uśmiechnęła się i opuściła powieki. Delikatnie przeczesała jasne włosy. Jan podszedł do niej i pochwycił za szerokie biodra. Pochylił się nad uchem blondynki i szepnął jej parę odważnych komplementów. Popchnął ją delikatnie w stronę przylegającego do salonu pokoju. Był to gabinecik. Pokój prywatny księżnej, w którym znajdował się sekretarzyk oraz przeznaczony do różnych uciech szezlong. Pomieszczenie było obłożone różową tapetą z roślinną ornamentyką. Z obrazów przyglądały się im relaksujący się na łonie natury ludzie. Nadzy leżeli na miękkiej trawie, dyskutując i podziwiając okoliczną przyrodę.
    
    Marzena odwróciła się. Jan przyciągnął ją do swojego torsu.
    
    - To tu oddawała się swym romansom? – szepnęła żona Marka.
    
    - Między innymi na tym szezlongu i na tym stole…
    
    Kobieta zadrżała. Wyobraziła sobie jak piękna arystokratka pochyla się na biurku, wypinając biodra, a król podrzuca jej krynolinową suknie i pieprzy od tyłu. Nie tam jednak widział ją Jan. Usiadł wraz z Marzeną na szezlongu.
    
    Siedzieli blisko siebie, oddając się słodkiej przyjemności namiętnych ...
«12...121314...17»