Kamilla
Data: 09.11.2019,
Autor: bieniek
... zaniosłem ją do łóżka. Kolacja z najprzedniejszym winem dopełniła szczęścia. Kamila była wybitna. Na studiach, w życiu. Wszędzie. Nie martw się. Nauczę cię wszystkiego. Dopiero po miesiącu byłem w stanie ją zaspokoić. Porównanie mojej inicjacji z Anią nie miało sensu. Kamila miała za sobą dwuletni licealny związek z chłopakiem. Była doświadczona, miała ulubione pozycje i pieszczoty, mogące ją najbardziej uszczęśliwić. Każda chwila była rajem, tak jak każda lekcja. Dzień, w którym trysnęła wcześniej ode mnie, uznałem za święto. Z pomocą rodziców zamieszkaliśmy razem. Lata mijały, w przeciwieństwie do uczuć. Wiedziałem i akceptowałem to, że Kamila nie planowała dziecka przed trzydziestką i była gotowa wyskrobać każde, gdyby pojawiło się wcześniej. Sama wzięła na siebie całą odpowiedzialność, żeby nie dopuścić do zapłodnienia. Właściwie dlaczego mnie tak kochasz? – zapytała którejś nocy, leżąc przytulona. Bo spełniasz wszystkie moje marzenia o kobiecie mojego życia. Jakie? Zawsze chciałem, żebym nie był jej pierwszym mężczyzną, żeby nie chciała wyjść za mnie za mąż, żeby nie chciała mieć ze mną dzieci, nie znała takich pojęć jak piżama albo nocna koszula i nie kazała mi używać prezerwatywy. Dotąd spełniała wszystkie. Pocałowała mnie i zwierzyła się ze swojego nowego pragnienia. Była tak pełna seksu, wdzięku, że bałem się je ziścić, mimo że się tego wstydziłem. Oboje mieliśmy już po 35 lat. Marzyła o dziecku. Umierając ze strachu zgodziłem się. W głębi duszy też pragnąłem ...
... potomka, ale perspektywa przerwy w nieziemskim orgazmowaniu z Kamilą wprawiała mnie w przerażenie. Kiedyś musimy. Zgodnie z wolą ukochanej zdecydowaliśmy się na córkę. Kamila postanowiła zrealizować sprawę podręcznikowo, według przeczytanej kiedyś instrukcji. Jej regularne cykle ułatwiały sprawę. Stosunek musiał nastąpić trzy dni przed owulacją, tak żeby zdążyli wyginąć wszyscy chłopcy i zaczęły konać słabsze dziewczęta. Przygotowania miały trwać pięć dni. Nie wiedziałem, że będzie to bodaj największe wyzwanie mojego życia. Pierwszego dnia leżeliśmy nago, obserwując siebie nawzajem. Patrzyłem na kobietę od tylu lat będącą źródłem mojego szczęścia. Znałem każdy milimetr jej ciała, ale obowiązek wstrzemięźliwości rozpalał i tak pobudzoną wyobraźnię. Spaliśmy osobno. Drugi dzień przewidywał wspólną kąpiel. Chińskie tortury. Wiedziałem, że nie mogę jej dotknąć. Gdybym to zrobił, cały plan ległby w gruzach. Uśmiechała się na widok stojącego jak drut penisa. W przeciwieństwie do mózgu nie znał racjonalnych ograniczeń. Wiedziała jak mi trudno. Trzeci dzień przewidywał pieszczoty biustu. Trudno opisać pragnienie orgazmu, połączone z głaskaniem twardych z podniecenia boskich piersi, ozdobionych stojącymi na baczność ciemnymi sutkami. Jej oczy powiedziały wszystko. Jesteś mężczyzną? – zapytałem sam siebie. Pocałowałem jej dłoń i jakimś cudem usnąłem. Kolejny dzień był najcięższy. Widok ukochanej biegającej po domu boso i w mini łamał mnie na pół. Nie chciałem jeść, pić. Chciałem tylko ...