Bożek cz. 12
Data: 30.06.2024,
Autor: Szarik
Piątek, piąteczek, piątunio. Mimo, że zwlokłem się z łóżka o bandyckiej porze, nawet wcześniej niż słońce zdecydowało się samo podnieść z wyrka, świadomość nadchodzącego weekendu dodawała sił. Do tego wszystkiego towarzysząca przez większość nocy, wręcz bolesna erekcja, prowokowała do kosmatych myśli. Może sąsiadka zaglądnie do mnie od rana, dając upust swojej i mojej żądzy? Zobaczymy. Póki co, trzeba coś na siebie przyoblec, zjeść, a jeśli nic się nie zmieni, to po prostu iść do pracy. Właśnie zapinałem guziki koszuli, gdy uszu mych dobiegły znajome odgłosy. Otworzyłem drzwi zanim zdążyła zapukać.
- Dzień dobry pani. Czyżby wybierała się pani do mnie z sąsiedzką wizytą – szepnąłem ironizując.
- Dzień dobry panu – uśmiechnęła się do mnie promiennie – ale rozczaruję pana. Chciałam tylko dać buziaka na miły dzień – podchwyciła mój ton.
- Zapraszam więc – ustąpiłem jej miejsca w drzwiach, zamykając je zaraz za nią. Usta złączyły się w wilgotnym pocałunku. Dłonie znalazły drogę do jej jędrnych pośladów, wdzierając się pod spódniczkę. Odepchnęła mnie lekko, a jej palce zamarły podczas próby rozpięcia guzików mojej koszuli.
- Dość. Znów mnie pan prowokuje, a ja muszę być wcześniej w pracy. Przyjdę jednak wieczorem, jeśli pan sobie życzy mojego towarzystwa oczywiście - spojrzała na mnie z pytaniem w oczach.
- Myślę, że byłbym skłonny przystać na taką propozycję. Jest pani może skłonna poddać się moim pomysłom na wieczór?
- Jakim? Może powinnam się bać?
- Mnie ...
... zawsze przecież. Mrok i perwersję mam wypisane na twarzy.
Roześmiała się cicho.
- Zdradzi mi pan coś więcej?
- Nie. Poproszę panią jednak o … – zacząłem szeptać jej do ucha krótką listę moich próśb.
- Brzmi to jak zestaw małego onanisty. Miałam nadzieję, że choć trochę zaspokajam potrzeby, a tu taka lista. No, no zaskoczył mnie pan – naśmiewała się ze mnie już całkiem otwarcie.
- Proszę poczekać do wieczora. Wtedy to podyskutujemy. Czy mi się wydawało, czy pani się śpieszy?
- I jeszcze mnie za drzwi wyrzuca. Idę więc, a prośbę rozważę i być może się pojawię – zaakcentowała ostatnie słowa.
Nie wytrzymałem tej drwiny. Wpiłem się w jej usta, wsuwając palec, w jak się okazało całkiem już wilgotną szczelinkę. Przygryzłem jej dolną wargę i trzymając zębami wysyczałem – Jeszcze słowo, a spóźni się pani, na dodatek idąc do pracy bez majtek.
- Przepraszam pana i niezwłocznie się oddalam – mimo to kokietowała dalej. Cmoknęła powtórnie w policzek i zniknęła za drzwiami. Zostawiając mi odrobinę swej wilgoci na palcach.
Czyli jednak nie było mi dane ugasić poranne żądze. Czułem się jednak wyraźnie prowokowany do odkrycia mojej mniej delikatnej i świetlistej strony. Zawsze powtarzała, że chce bym był sobą, więc dziś pozna kolejny skrawek, tylko czy go zaakceptuje? Tego dowiem się już niedługo, tylko i aż kilkanaście godzin oczekiwania. Moje myśli owładnęła wizja wieczoru. Nawet obowiązki firmowe nie potrafiły wyprzeć tego z mojej głowy. Przechodząc wielokrotnie ...