Bożek cz. 12
Data: 30.06.2024,
Autor: Szarik
... jestem blisko dopiero gdy zacząłem zdejmować majtki z jej drobnego tyłeczka. Pracowała wytrwale, wypinając na mnie swoją dupkę. Pora by i ona miała coś z tej sytuacji. Znów odrobina żelu. Koreczek dotknął jej ciaśniejszej dziurki. Zamarła. Popchnąłem jednak i rozcierając żel, zacząłem zagłębiać się mocniej. Pocałowałem jej lędźwie. Musnąłem piersi. Odwróciwszy jej uwagę dopchnąłem koreczek do końca. Jęknęła, jednak nie była w stanie zatrzymać nawilżonego intruza. Złapałem ją za dłoń i powtórnie wprawiłem w ruch, by nie ugasić żaru sąsiadki. Zrozumiała. Podjęła czynność. Wędrowiec był gotów. On również otrzymał kropelkę żelu. Roztarłem ją wzdłuż szczelinki ulubienicy. Wypięła się na mnie mocniej, pozwalając mi gładko wniknąć do końca. Kolejny jęk, rozkoszy i ulgi, że wreszcie się doczekała. Każde moje dobicie, dobijało również koreczek w jej tyłeczku. Stymulowana niespodziewanie i gwałtownie z obu stron, doszła do szczytu nadzwyczaj szybko. Charcząc, jęcząc i drżąc spazmatycznie opadła ciężko na łóżko. Puszczone dildo wysunęło się z unieruchomionego gorącego ciała. Zająłem jego miejsce. Czując słodki ciężar, oddech sąsiadki wyraźnie przyśpieszył. Rozmiar i kształt, tak dobrze jej już znany, był bez porównania skuteczniejszy w działaniu. Przygryzłem z wyczuciem jej brodawki. To przelało czarę ...
... rozkoszy. Teraz i ona wydała z siebie tak oczekiwany dźwięk, a ja czując rytmiczne skurcze na swoim przyjacielu wypełniłem ją gorąco, z obfitością jakiej sam się nie spodziewałem. Opadłem dysząc między dwa rozedrgane cudownie ciała.
- Czy może mnie pan już rozwiązać? - spytała cichutko.
Bez słowa zacząłem rozplątywać węzły. Uwolniona, nie zdjęła opaski, a położyła głowę na mojej piersi. Ulubienica zrobiła to samo. Przygniotły mnie skutecznie. Drobne, ufne i wtulone we mnie. Gładziłem ich plecy, sięgając aż do tyłeczków. Jeden płynący wspólną wilgocią, drugi z ciągle tkwiącym koreczkiem.
- Uwolnić? - spytałem
- Nie. Miło uwiera.
- A po co ta trzecia para pończoch? - wymruczała sennie sąsiadka.
- Gdybyście nie chciały dopuścić mnie do siebie. Ich dotyk mógłby i mnie zaspokoić.
- My miałybyśmy pozwolić na samotne zabawy w naszym towarzystwie? Drań – kontynuowała sąsiadka.
- Okropny i wstrętny – dorzuciła ulubienica – za takie gadanie powinien dostać zakaz seksu na miesiąc, zgodzi się pani ze mną?
- Całkowicie. Myślę, że się dogadamy.
Wygląda na to, że moje drogie panie zawarły sojusz na moich oczach, a ja musiałem się temu biernie przyglądać. Bożek pokiwał głową ze zrozumieniem, ale i z dezaprobatą – To żeś sobie chłopie narobił. Teraz sam się martw. Ja idę pomagać innym.