1. Szkolny sklepik


    Data: 05.07.2024, Kategorie: Mamuśki Nastolatki Autor: Sztywny

    ... życia? Życia kogoś bliskiego? Trzeba było wyjaśnić.
    
    - Jaki koniec?
    
    - Sklepu! Muszę zwinąć interes!
    
    Byłem w szoku, autentycznym szoku. Jak można zamknąć prężnie działający biznes po piętnastu latach działalności. Byłem pewien, że kobieta nie śpi na pieniądzach, ale skądś je brała na krótkie spódniczki i obcisłe bluzeczki, odsłaniające biust. Z resztą w tamtej chwili mogłem zobaczyć dwie, nad wyraz jędrne, półkule z pozycji, którą przyjąłem.
    
    - Co się stało?
    
    - Zmieniły się przepisy i od przyszłego tygodnia nie mogę sprzedawać słodyczy i napojów. Tylko to, co zdrowe. Ilu uczniów przyjdzie i kupi u mnie marchewkę? Mam sprzedawać sałatę zamiast chipsów? Co ja mam teraz zrobić?!
    
    Przełamując hipnozę wywołaną widokiem opalonego biustu, zbliżyłem się i pochyliłem. Chciałem poklepać ją po ramieniu, uznając to za odpowiednie rozwiązanie w obecnej sytuacji. Zamiast jednak krótkiego społecznie obojętnego, a zarazem akceptowalnego gestu, zamarłem z przerażenia, kiedy Maryna przytuliła się do mnie. Wciąż stałem z rękami uniesionymi w geście typu: „hej, ja nic nie zrobiłem”, kiedy ekspedientka moczyła moją bluzę łzami.
    
    - Co ja teraz zrobię? Gdzie się podzieję? Nie mam rodziny, nie mam pieniędzy. Czuję się taka samotna.
    
    Ignorując z całych sił mieszaninę perfum i papierosów, opuściłem dłoń i poklepałem ją po ramieniu. Jednocześnie rozglądałem się za drogą ucieczki, gdyż cała sytuacja zdecydowanie mnie przerastała. Wciąż miała spuszczoną głowę, kiedy powiedziała:
    
    - ...
    ... Nikt nie przyszedł mnie pocieszyć, nawet ten zafajdany derektorczyna. Tylko ty przyszedłeś...
    
    Kiedy już było po wszystkim, uświadomiłem sobie, jak jeszcze mało wiem o życiu. Byłem przekonany, że sytuacja nie może być dziwniejsza i bardziej krępująca, dopóki nie poczułem jej dłoni na kroczu. Najwyraźniej istnieją całe, jeszcze przeze mnie nieodkryte, pokłady dziwności i skrępowania.
    
    Szloch ucichł, a masowanie nabrało mocy. Chciałem jak najszybciej uciec, najlepiej wrzeszcząc z przerażenia, ale wtedy podniosła głowę i wypowiedziała krótkie zdanie, którego nigdy nie zapomnę:
    
    - Pozwól, że ci się odwdzięczę.
    
    Nawet nie chodziło o słowa, te słyszałem w setkach pornosów. Chodziło o wzrok pełen pożądania i przygryzione lekko usta, wymalowane czerwona szminką. Jeszcze nigdy żadna koleżanka nie obdarzyła mnie taką miną.
    
    Stałem skamieniały, z otwartymi ustami i pewnie musiałem wyglądać idiotycznie. Jednak nie zaprotestowałem, kiedy klęknęła przy mnie i opuściła spodnie. Już dawno byłem sztywny i majtki były na skraju wytrzymałości. Kiedy i one zjechały w dół, sam byłem zdziwiony wielkością wacka. Maryna uśmiechnęła się tylko i zaczęła go masować.
    
    - Wiesz, że masz wielkiego kutasa? Koleżanki muszą się o ciebie bić.
    
    Koleżanki się o mnie nie biły, ale i tak łykałem każde słowo, jak młody karpik łyka powietrze.
    
    Włożyła go do ust, a ja poczułem przyjemne ciepło i zwinny, wężowy język. Oplatał mnie całego i dotykał miejsc, z których istnienia nawet nie zdawałem sobie ...