Córka Architekta (III)
Data: 12.07.2024,
Kategorie:
alternatywna rzeczywistość,
Autor: Ignatius
... skończyć. Dawkowanie przyjemności dawało w ogólnym rozrachunku jeszcze większe zadowolenie. Odsunąłem się i zrobiłem głośny wydech. Przez chwilę patrzyłem, jak tuli się Szymona.
Położyłem się na plecach i ustawiłem się między jej nogami. Odczytała moje intencje bez słów. Przesunęła się i usiadła na mnie. Ciągle pozostawała zwrócona do mnie plecami. Prawą rękę zarzuciła Szymonowi na szyję, a lewą masowała jego członka. Robiła to z pasją, starając się zadać mu jak najwięcej przyjemności. Równocześnie wykonywała biodrami wolne, zaokrąglone ruchy. Wstydziła się nieco swoich okrzyków, nie wiedziała, dlaczego dziś zachowuje się tak głośno. Wgryzła się delikatnie w ramię Szymona.
Przyspieszyliśmy. Kolega postanowił odwdzięczyć się nam za dzisiaj, i trzymając Alicję za nogi pomagał jej nadziewać się na mnie. Skakała teraz po mnie, choć bardziej precyzyjne byłoby określenie „unosiła się i opadała”. Zgodnie z poleceniami pilota, mimowolnie hałasowała, co nakręcało mnie jeszcze bardziej.
Nie wiem, jak długo to trwało, bo czas przestał mieć dla mnie znaczenie. Pierwszy doszedł Szymon. Przytulił mocniej Alicję i obficie trysnął na jej brzuch. Masowała go dalej nie chcąc jeszcze kończyć, ale chwilę później sama szczytowała. Krzyknęła głośno niezwykle wysokim głosem. Poczułem jak wszystko w jej ciele pulsuje. Rozpierała mnie duma, że to ja ją doprowadziłem do tego stanu. Zamknąłem oczy i odpłynąłem.
Alicja niepewnie ze mnie zeszła. Strużka mojego nasienia ściekła po jej udzie. ...
... Od razu złączyła nogi i podciągnęła kolana pod nos. Spojrzała gdzieś w bok. Dyszała ciężko, a kosmyki jej włosów były sklejone potem. Zawstydziła się bardzo.
Główka mojego członka wystawała z prezerwatywy. Nie poczułem, kiedy pękła. Podniosłem z podłogi moją flanelową koszulę i okryłem nią żonę. Pocałowałem ją w policzek.
– Dzięki za to. Dawno nie miałem okazji... – Szymon próbował coś powiedzieć, ale słowa były zbędne. – Po prostu dziękuję. Piękna jesteś.
Skinąłem do kolegi, żebyśmy wyszli. Ubraliśmy się pośpiesznie w przedpokoju i wyszliśmy na klatkę schodową zostawiając Alicję samą w mieszkaniu. Szymon wiązał jeszcze na schodach buty.
– Nie przypominaj mi nigdy o tym, dobra? – poprosiłem.
– Jasne. Szanuję twoją żonę, cieszę się, że masz kogoś tak wspaniałego przy sobie – poklepał mnie po ramieniu. – A tak w ogóle, nie mógłbym z nią ostro działać, żona przyjaciela jest święta.
– Trzymaj się stary. Do zobaczenia za rok.
Pożegnaliśmy się i wróciłem do domu. Zamknąłem drzwi na zamek. Alicja wyszła z łazienki. Wyglądała przepięknie. Uprzątnęła się w trakcie mojej nieobecności. Ciągle miała na sobie ten wspaniały ubiór. Zdążyła ubrać też majtki. Stanęła przy ścianie. Na twarzy była cała czerwona. Bała się spojrzeć mi w twarz.
– Jak się czujesz? – zapytałem.
– To było dziwne. Przyjemne, ale dziwne – odpowiedziała po namyśle. Przystawiłem ją plecami do ściany.
– Nie jesteś na mnie zły? – szepnęła.
– A niby za co miałbym być? – przyległem do niej. – ...