1. Księżycowa opowieść (II)


    Data: 11.11.2019, Kategorie: Fantazja wampir, Autor: deal

    ... po nich dłońmi w górę obsypując moje wyprężone ciało drobnymi pocałunkami. Przelewała nimi ciepło we mnie. Chciałem podejrzeć jak to robi, ale cały widok zasłoniła mi burza jej długich włosów. Pozostało mi tylko koncentrować się na tym co czuję. To nawet nie było takie trudne zważywszy, że ciężko byłoby mi się teraz w ogóle zdekoncentrować. Każdy jej ruch czułem od koniuszków włosów po same palce u stóp. Emanowała, wręcz wibrowała swoją namiętnością.
    
    "Dziewice..."
    
    Od delikatnych cmoknięć przeszła już do mokrych pocałunków przeplatanych pojedynczymi muśnięciami języka.
    
    - O tak... - Znów wyrwało się z moich ust. Poczułem jak rozchyla na nim swoje wargi, jak oplata nimi go całego. Zsuwała się w dół centymetr po centymetrze i wróciła do góry. Początkowo nieśmiała w swoich pieszczotach zaczynała sobie coraz to śmielej poczynać, ku mej uciesze.
    
    "Umarłem i jestem w wampirzym niebie."
    
    Później było już tylko co raz gorzej... To znaczy - umierałem co raz bardziej, jeśli mogę tak to ująć. Jej język i usta robiły takie rzeczy, że przez chwilę myślałem iż wyciągnie ze mnie resztki tego co tli się we mnie jako wątła iskra tak zwanego życia. Czułem ją każdą komórką, po której sunął jej gorący język. Miałem wrażenie że pali mnie wręcz żywym ogniem. Paznokcie delikatnie wbijające się w moje pośladki, jej włosy łaskoczące mój brzuch, jej rozkoszne pomrukiwania, to wszystko zaczynało składać się na porządne trzęsienie ziemi.
    
    - Uważaj... - Jęknąłem i próbowałem dać jej ...
    ... delikatnie do zrozumienia, żeby przerwała to, co robi, żeby może skończyła to w inny sposób, ale tylko wzmocniła intensywność swoich ruchów. Tego było już za wiele! Nie wiem kiedy zacząłem krzyczeć. W zasadzie to nie wiem nawet kiedy było po wszystkim, zupełnie jakbym stracił przytomność. Nie, nie oznacza to że nic nie czułem. Czułem, ale straciłem poczucie czasu. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem że palce mam wplecione w jej włosy, a ona tuli się do mojego brzucha, na powrót obsypując go drobnymi pocałunkami.
    
    - Klarooo... - Westchnąłem rozanielony.
    
    - Tak, Arturze? - Usiadła obok i przytuliła głowę do mojej piersi.
    
    - Cicho...- Objąłem ją, wtuliłem twarz we włosy. Brzoskwinie. Błogość.
    
    Nie wiem jak długo tak leżeliśmy. Przy tej kobiecie nie istniało coś takiego jak czas. Obudziłem się gdy księżyc już wdzierał swoją ciekawską gębę do wnętrza pokoju. Klara leżała obok z włosami rozsypanymi na poduszce. Woda. Tego mi było trzeba.
    
    Wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. Przyjemny chłód wdzierał się przez uchylone drzwi prowadzące na taras, a stamtąd do ogrodu. Woda. Wziąłem cygaro ze stolika w salonie. Wyszedłem na zewnątrz, zapałka zasyczała i po chwili smakowałem jego słodycz. Nagrzane kafle oddawały swoje ciepło moim stopom. Letni wiatr otulał moje nagie ciało. Dwa kroki i moje stopy pieszczone były już przez gęsty trawnik. Woda. Stanąłem na brzegu basenu i spojrzałem w niebo. Gwiazdy zdawały się do mnie uśmiechać, tylko ten bezczelny księżyc wciąż nie przestawał się na ...