1. Dziewczyna: Wielofunkcyjna (Rozdział 4/8)


    Data: 21.07.2024, Kategorie: Hardcore, Tabu, Autor: eksperyment

    ... na pewno.
    
    – Wy faceci jesteście na swój sposób schematyczni. Jest was parę rodzajów. Ale pod paroma względami to wszyscy jesteście tacy sami.
    
    – Jakimi względami?
    
    – Zdradzacie kiedy tylko wam coś nie wychodzi. Albo żeby się sprawdzić.
    
    – Myślę, że podobne przemyślenia można też mieć względem was.
    
    Spojrzałem na zegarek. Było już dosyć późno.
    
    – Może jeszcze raz?
    
    – Wierz mi, nie wyrobimy się. Wiem, bo mówię z doświadczenia. A w te 8 minut co zostało jest wliczony też czas na ubranie się.
    
    – Wiem, długo rozmawialiśmy.
    
    – Rozmowa jest też czasem ważna – rzekła poważnie.
    
    Trochę aktorstwa było w tej powadze, bo ja wiedziałem swoje, miała już trochę dosyć. Tak naprawdę ja też. Byłem wyeksploatowany. A poza tym zrozumiałem też, że każda dziwka będzie chętnie rozmawiać, bo co? Praca męczy, ha ha. Zabawne mi się to wydawało, że tak sprytnie wymigują się od roboty i udają, że to też element ich pracy.
    
    Podniosłem się, chcąc iść się ubrać.
    
    – Uważaj, szklanka! – zawołała, zanim zdążyłem zestawić nogi.
    
    Jakby na to czekała. Przez całe 15 minut musiała pamiętać, że stoi tam cola. Czy wyglądałem na takiego nieprzytomnego? Bywam trochę niezdarą po blancie. Ale aż tak?
    
    – Pamiętam – powiedziałem, choć tak naprawdę nie pamiętałem. Odstawiłem ją na półkę. Ubrałem się.
    
    Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. d**gi raz... Trzeci...
    
    – Pójdę zobaczyć, kto przyszedł.
    
    Wyszła i wróciła po ...
    ... chwili.
    
    – Nie otwieramy osobom, które dzwonią do drzwi. Najpierw domofon. Ty też, jakbyś przychodził, nigdy nie wchodź od razu, bo cię nie wpuścimy.
    
    Zniechęcała mnie wizja tego kogoś pod drzwiami.
    
    – Wiesz... Nie to, że jakoś przesadnie przejmuję się swoją prywatnością, ale pewnie mogę zostać, dopóki ta osoba spod drzwi sobie nie pójdzie? Bo mimo wszystko wolałbym się tu z nikim nie spotykać.
    
    – Pewnie. Dyskrecja jest u nas najważniejsza. Jesteśmy z koleżanką tak zorganizowane, że nie zdarzyło nam się, aby panowie się u nas się ze sobą spotkali. Mamy system porozumiewania się.
    
    – Pewnie macie odpowiednie środki, aby się zabezpieczyć... Schowane igły z trucizną – roześmiałem się.
    
    – Mamy pewne zabezpieczenia. Jest jeszcze ochrona, chociaż nigdy nie trzeba było wzywać. Kończymy dość wcześnie, więc nie przychodzi nikt pijany. Zresztą pijanych byśmy nie wpuściły.
    
    – Odważne jesteście.
    
    – Czasami myślę, że to nie różni się od głupoty. Ale jak na razie wszystko jest dobrze.
    
    Wypuściła mnie bez żadnych całusków, oczywiście zapraszając ponownie. Zjechałem windą na dół. Kiedy wychodziłem, pan, który wcześniej dzwonił do drzwi, stał przy domofonie.
    
    Ha, ja wiedziałem, a on nie, chociaż to i tak bez znaczenia. Mój kutas był obsłużony, jak rzadko kiedy. Cały wieczór to czułem.
    
    Pełna minipowieść:
    
    http://www.sawbook.pl/dziewczyna.html
    
    Wszelkie prawa zastrzeżone (c) Piotr Walewski-Sawicki 
«1234»