Zgubiłem się
Data: 02.08.2024,
Autor: KenBezBarbie
To miał być jej pierwszy raz. Wyglądała tak niewinnie w samych majtkach w mojej czerwonej pościeli. Aż chciało się ją przytulić, schować pod własnym ramieniem przed całym światem, nie wprowadzać w dorosłe życie. Jeśli mam być szczery, to był jej wybór. Ja, wolałbym by jeszcze jakiś czas pozostała nietknięta, nieskazitelna, lecz nalegała. Bardzo nalegała.
- Proszę! Nie traktuj mnie jakbym była małą dziewczynką, jestem już dorosła, chcę po prostu mieć już to za sobą!
- Ale ty kochasz być moją małą dziewczynką - przerwałem jej.
- Nie żartuj sobie ze mnie! - odkrzyknęła z typową dla siebie obrażoną podkuwką na twarzy.
Ostentacyjnie złapawszy się za podbródek, udałem, że się zastanawiam. Przez dwie sekundy. Po czym odpowiedziałem:
- Nie.
- Proszę, proszę, proszę - próbowała dalej, szarpiąc mnie za ramię jak dziecko, próbujące zwrócić na siebie uwagę rodzica.
Nie byłem do końca pewny dlaczego tak mocno jej na tym zależało i dlaczego ja tego nie chciałem. Może czułem się niegodny, może po prostu naprawdę chciałem by pozostała nieświadoma wszystkich plusów i minusów dorosłości, była przecież jeszcze taka młoda. Być może chodziło o to, że większość pierwszych razów, jest gówniana, a ja chciałem oszczędzić jej zawodu. Może wszystko naraz, naprawdę nie miałem pojęcia.
Łapiąc ją za lewy nadgarstek prawą ręką, w miejscu, w którym skóra jest bardzo delikatna, zarzuciłem jej ramię sobie na kark, lewą złapałem ją w talii i przysunąłem do siebie, pocałowałem w czoło, ...
... a następnie pochylając się delikatnie, wyszeptałem wprost do ucha:
- Wojtka nie ma od przyszłego piątku aż do niedzieli rano. Mam całe mieszkanie dla siebie.
Zamruczała w odpowiedzi. Chyba. Nigdy wcześniej tak nie robiła. Zaśmiała się po chwili, w odpowiedzi na moją uniesioną ze zdziwienia brew.
- Musze już iść - dodałem. - jestem spóźniony z dobre 10 minut. - pocałowałem ją w czoło po raz drugi i odszedłem w drugą stronę.
Od jej liceum miałem jakieś 15 minut pieszo do pracy, w połowie drogi brzdęknał mój telefon.
"Nie żartowałeś, prawda?"
"Oczywiście że nie", odesłałem.
Była niewysoką szatynką z małymi, aczkolwiek kragłymi piersiami, które niestarannne zakrywała dłońmi. Gesia skórka na udach, bynajmniej nie z zimna, uwidoczniała jej stres, który ukrywała pod maską braku emocji, z zaciśniętymi w ciasną kreskę, wargami na czele.
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, wypływającego powoli na moje usta. W tym samym momencie, patrzyłem jak jej pokerowa twarz, zmienia się, w bardzo dobrze znaną mi podkuwkę.
- Co cię tak bawi?
Oburzenie i powagą z jaką to powiedziała sprawiły, że parsknąłem ze śmiechu. Zerkając na nią w dalszym ciągu, prawie momentalnie przestałem, bojąc się porażenia jedną z błyskawic, którymi strzelała z oczu.
- Przepraszam też się strasznie stresuje, próbuję jakoś rozluźnić atmosferę - wyraziłem skruche.
- Wiem przecież - odpowiedziała, śmiejąc się z mojej tym razem powagi.
- Taka jesteś? - Zapytałem, rzucając się na łóżko tuż ...