Monika
Data: 04.08.2024,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Jan Sadurek
Miałem przejebane z tą Iloną, mało brakowało, a skończył bym przed ołtarzem. Nie wolno wierzyć babom, muszę to zapamiętać, na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Poza tym muszę myśleć, a nie pakować chuja w każdą dziurę, która się nawinie... Praktyki zawodowe to fajna rzecz, ale nawet w czasie wolnym trzeba ruszać głową, nie tylko łebkiem! Przenieśli mnie na tydzień do magazynu, niby w celu poznania wszystkich działów Firmy. Magazyn pełen był kobiet! Ponieważ towar tam składowany nie był ciężki – doskonale dawały sobie radę. Po diabła mnie tam skierowano? Nie mam pojęcia. Wszystkim rządziła pani Monika, postawna, wysoka kobieta, która swe najlepsze lata miała już za sobą, choć to, co jeszcze jej pozostało dobitnie świadczyło, że przed laty musiała być bardzo atrakcyjną dziewczyną. Dobijała pięćdziesiątki, była dwa razy rozwiedziona, teraz już kilka lat mieszkała bez faceta, tylko z dwójką dorosłych dzieci, które niebawem miały wyfrunąć z gniazdka. Była osobą prostolinijną, bezpośrednią i bardzo szczerą; zawsze mówiła to, co miała na sercu, nie lubiła obmówień, wazeliny i braku lojalności. Jej podwładne twierdziły, że pod szczelnie zapiętym kitlem nic nie nosi, zakłada cokolwiek dopiero z pierwszymi mrozami. Jedyne, na co sobie pozwalała, to rozpięcie dwu górnych guzików. Kiedy zobaczyła mnie łażącego w takim samym szarym kitlu bez celu po magazynie, roześmiała się serdecznie.- Hej, młody. Kto cię tu przysłał? Tutaj nie powalczysz tym, co masz w portkach!Oniemiałem. ...
... Zwariowała baba, czy co? A skąd ona... No nie, już jakieś ploty, widzę, krążą po firmie. Cały dzień snułem się bez celu, słysząc tylko „młody to, młody tamto”, wreszcie przyszedł fajrant, poszedłem na kwaterę. Cały wieczór zastanawiałem się, co ta wielka baba miała na myśli, tak mnie witając. Następny dzień minął w zasadzie bez historii, jednak na koniec pracy nie wytrzymałem. Poczekałem na odpowiednią chwilę i w momencie, kiedy znowu padło kolejny raz "młody, zrób"... nie wytrzymałem.- Zaraz, zaraz, pani Moniko. Ustalmy, raz na zawsze, że nie mam na imię "młody", tylko Jan i na żadne inne imię nie będę reagował. Mam mówić do pani stosownie do wieku? Skoro ja jestem młody, to pani jest...- Dobra, dobra – przerwała mi natychmiast – Proszę Janie o wyniesienie reszty towaru i kończymy pracę. Trzeci dzień nie różnił się od pierwszego, może tylko tym, że normalnie z nudów zacząłem pomagać dziewczynom. Dopiero teraz zauważyłem, że pracują tu całkiem fajne babeczki w różnym wieku, niektóre nawet zalotnie uśmiechały się do mnie; przynajmniej tak to odbierałem. Namówiły mnie na kawę po pracy, spotkaliśmy się w kilka osób. Wysłuchałem miejscowych i zakładowych plotek, pośmialiśmy się, w tym czasie miałem możliwość ocenić urodę laseczek. Dziewczyny bardzo fajne, miłe, roześmiane. Jedna cały czas patrzyła na mnie, wydawało mi się, że na coś czeka. Rozstaliśmy się po trzech godzinach śmiechów, poszedłem w stronę kwatery.- Poczekaj! Jan, poczekaj – usłyszałem wołanie Podbiegała do mnie Bogusia, ...