Niecodzienny zaklad
Data: 13.08.2024,
Kategorie:
Geje
Autor: Markiz de Vore
Jak zwykle powodem mojej głupiej decyzji był alkohol. Ale jak właściwie mogłem przewidzieć, że sprawy przyniosą taki obrót?
Z Dawidem znałem się od czasu studiów. Był moim kumplem od picia, gadania o życiu i robienia głupich rzeczy. Przy okazji był chyba najprzystojniejszym z moich znajomych - wysoki szatyn o jasnej, acz nie trupiobladej cerze, z zarostem cudownie podkreślającym jego szczękę. Idealnie wpasowywał się w mój typ.
Po alkoholu przychodziły nam najgłupsze pomysły. Wtedy też Dawid najczęściej chciał się o coś ze mną zakładać. Stawką nie zawsze były pieniądze. Najbardziej oryginalne nagrody wymyślał oczywiście on, będący z natury bardzo zboczony i przy okazji bardzo władczy. Po tym jak nie udało mi się przejść po przęśle mostu św. Rocha, dowiedziałem się jak smakuje jego penis (a przy okazji również sperma). Z kolei jak nie dałem rady wyrobić 100 godzin na siłowni do końca miesiąca, musiałem zostać jego cwelem na okrągły tydzień. Wtedy przekonałem się boleśnie jak pomysłowym potrafi być przy podporządkowywaniu sobie facetów. Prawdę mówiąc, nie wiem czy czasem nie prowokował mnie do przegrywania tego typu zakładów, bo oddawanie się takiemu facetowi było dla mnie czystą przyjemnością, nawet jak wymagał ode mnie naprawdę perwersyjnych rzeczy. Po odsłużeniu swojej tygodniowej szychty, wiele razy fantazjowałem o tym podczas walenia. Trochę tęskniłem za klęczeniem przed nim w obroży, ale głupio było mi się do tego przed nim przyznać. Był w końcu moim kumplem.
W ...
... porównaniu z takimi stawkami stosunkowo bezpieczny wydał mi się zakład, który zaproponował mi kilka dni temu, kiedy przyszedł do mnie się napić. Był już wtedy dość mocno wstawiony. Właśnie w takich chwilach najczęściej nachodziło go olśnienie, o co może założyć się ze mną kolejnym razem.
- Stary, a myślisz, że byłbym w stanie cię skurczyć? – zapytał patrząc się już nieco mętnym wzrokiem.
- Skurczyć? O co ci dokładnie chodzi? – zdziwiłem się, bo wydawał się mówić bez sensu.
- No normalnie. Tak, żebyś stał się taki tyci – pokazał palcami długość kilku centymetrów.
- Dejw, weź już nie pij, bo zaczynasz pieprzyć głupoty – zaśmiałem się prawie.
- Nie no, stary, możemy się nawet o to założyć. Jak nie dam rady to wiszę ci stówę, a jak nie to ty wisisz mi.
Miałem wrażenie, że jest już totalnie zalany i nie kojarzy za bardzo co właściwie mówi.
- Wiesz co, chyba zamówię ci już ubera – wyciągnąłem telefon, żeby zamówić przejazd.
- Nie, nie, nie… ja naprawdę wiem, co mówię. Uwierz mi. Wezmę… - zawiesił się czkając – i to tobie zrobię. Jak nie dam rady, to będziesz miał stówę w kieszeni. Jak dam, to ty wyskakujesz z hajsu, git? – skończył swój pijacki wywód, wyciągając rękę w moim kierunku.
- Dawid weź, już naprawdę średnio ogarniasz…
- Git?! – zapytał nieco głośniej, jeszcze bardziej wyciągając rękę. Zrozumiałem, że sobie coś ubzdurał i nie wsadzę go do samochodu, jeżeli nie przyjmę tego niedorzecznego zakładu. Ostatecznie byłem pewien zwycięstwa i była to ...