Niecodzienny zaklad
Data: 13.08.2024,
Kategorie:
Geje
Autor: Markiz de Vore
... dobra okazja do odegrania się za kilka wcześniejszych zakładów.
- Git – uścisnąłem jego rękę, a Dawid uśmiechnął się w nieco dziwny sposób.
- Jedna rzecz: żeby było fair nie możesz przeszkodzić mi w niczym, co pomoże mi wygrać zakład – powiedział ubierają buty, chwiejąc się przy tym na boki.
- Jasne, jasne. Napisz jak już dojedziesz do siebie – pijanym ludziom lepiej jest przytakiwać, kiedy podniecą się jakąś genialną w ich mniemaniu myślą.
Miałem na dniach przypomnieć Dawidowi o tym zakładzie. Chciałem odebrać moją nagrodę i przy okazji trochę go z tego tytułu pognębić. Jednak w tygodniu pochłonęła mnie praca i jakoś odkładałem napisanie do niego w tej sprawie. Przed weekendem napisał mi wiadomość: „Hej, wpadnij do mniej jutro o 19. Rozstrzygniemy nasz zakład ;)”. Stwierdziłem, że pewnie chce się spotkać na browara i dać mi obiecaną stówę. Szybko odpisałem: „Spoko, ale będę bliżej 19:30”.
Następnego dnia pojechałem na osiedle, na którym mieszkał Dawid. Po dojściu pod klatkę, wklepałem odpowiedni numer i odczekałem moment
- Wchodź – zabrzmiał zniekształcony przez domofon głos.
Po kilku chwilach byłem już na jego piętrze. Dawid otworzył mi drzwi
- Siema – podał mi rękę i zaprosił do środka. Na stole, przy którym z reguły u niego siedzieliśmy stała jedynie mała buteleczka i kieliszek do wódki. Trochę się zdziwiłem tym widokiem i spojrzałem pytająco na kumpla. Dawid uśmiechnął się szelmowsko i powiedział:
- Jak widzisz wszystko jest już gotowe. – ...
... sięgnął do portfela i wyciągnął sto złotych, które położył na stół.
- Co? Ty tak na poważnie? – nie chciało mi się trochę wierzyć, że mój znajomy dalej brnie w zaparte. Zacząłem podejrzewać, że może to być jakiś jego głupi żart. Mimo wszystko dołożyłem banknot od siebie.
- Co w tym jest? Jakieś prochy, czy może nalejesz mi syropu z cebuli, żeby zobaczyć, jak wykrzywia mi mordę? – trochę denerwowała mnie ta jego nonszalancja. Z drugiej strony to właśnie ona dodawała mu tego specyficznego, hultajskiego uroku.
- Nic z tych rzeczy – powiedział nieco poważniej – ja traktuję swoje zakłady na serio i nie żartuję tym razem. Ty obiecałeś nie przeszkadzać mi w jego wygraniu – mówiąc to chwycił buteleczkę i nalał do połowy kieliszka płynu o ciemnobrązowym kolorze i konsystencji syropu – Dlatego musisz to wypić.
- To ma mnie… pomniejszyć? – byłem nieco zdezorientowany, ale podniosłem kieliszek do nosa, żeby zbadać jego zapach. Przypominał nalewkę ziołową. Kurwa, takie rzeczy nie istnieją. Ten śmieszek Dawid robił ze mnie idiotę, nalewając mi jakiejś nalewki babci Józi. Oczami wyobraźni widziałem już, jak przez najbliższe kilka lat będzie się śmiać, że udało mu się mnie wkręcić.
- Dokładnie tak, sprawi, że będziesz miał nie więcej niż 5 centymetrów wzrostu – jebanemu nawet nie drgnęła powieka. Ta jego odgrywana powaga nieźle mnie wkurwiła.
- Stary, ja mam niby uwierzyć, że to coś ma zamienić mnie w liliputa? Gadaj zdrów, Twoje zdrowie śmieszku pierdolony – wychyliłem ten ...