Nawiedzona Rezydencja (XXVI)
Data: 14.08.2024,
Autor: C10H12N2O
– Będziemy dominować.
Luiza siedziała w zamkniętym pokoju, trzymając kryształową szklankę z chlupiącym bursztynowym płynem. Fryderyk zrobiłby lepiej, gdyby ją otruł, pomyślała. Gdyby go nie ciągnęło do tego, by zrobić przedstawienie z zegarem, Luiza nie siedziałaby teraz w jego kryjówce, dekady po tych wydarzeniach i nie wznosiła by toastu za jego nieuchronną porażkę.
– Za twojego ojca. Niech zgnije w niebie.
– Hip, hip...
Gabriel uśmiechnął się do matki i stuknął swoim kryształowym kieliszkiem o jej.
– Ale mamo, czy powinnaś pić w swoim stanie? – skinął na jej ciężarny brzuch, gdzie znajdowało się jego dziecko. – Wiesz, co żywi mówią o alkoholu.
Uniósł jedną z czerwonych brwi, przez co jego piegowata twarz wydawała się jeszcze bardziej chłopięca niż na jego dziewiętnaście lat. Oczywiście od dawna miał dziewiętnaście lat. Przyzwyczaił się do nieskończonej młodości.
Luiza pozwoliła, by jej radosny śmiech wypełnił ponurą przestrzeń. Spojrzała na martwego niedźwiedzia i zaśmiała się głośniej. Matka i syn śmiali się razem przez dłuższą chwilę. Zwycięstwo było tuż za rogiem i wydawało się mieć bardzo słodki smak. W końcu się uspokoili.
– Jakieś dwadzieścia dwie matki podjęły krok, który my wykonaliśmy wiele lat temu. Wszystkie w promieniu kilku kilometrów od tego miejsca.
– Tak wiele?
Gabriel uśmiechnął się, myśląc o zaskoczeniu i ekstazie, które muszą być wypisane na twarzach tych wszystkich młodych mężczyzn. Dobrze pamiętał, kiedy matka zaciągnęła ...
... go do łóżka po raz pierwszy. To była najwspanialsza rzecz jaka go spotkała za życia i życia pozagrobowego. Zazdrościł wszystkim tym młodym mężczyznom pierwszego razu. Choć ten zakazany owoc był słodki, nic nie było wstanie pobić tego pierwszego kęsa.
– W rzeczy samej.
Luiza upiła łyk whisky.
– Powinniśmy uderzyć, póki żelazko jest gorące. Musimy sprowadzić twojego ojca z powrotem do domu.
– Stary człowiek jest zdezorientowany. Zgubił się. Co by go tu sprowadziło?
Gabriel był naprawdę ciekawy. Jego matka tak rzadko dzieliła się swoimi planami, wydawało się, że w końcu został potraktowany jak mężczyzna.
– Miłość jest smyczą, która prowadzi większość mężczyzn. Ale nie jego. Za każdym razem, gdy dzielimy naszą szczególną więź, jego wściekłość i zazdrość wzrasta bez granic.
Luiza spojrzała na Gabriela. Wyglądał podobnie do swojego ojca, ale jedynie z powodu koloru jego cery.
– Nasza miłość rodzi jego nienawiść. – Gabriel przerwał. – Czy to nie sprawi, że będzie zbyt silny?
– To pozwoli mu się skupić, ale nie da mu siły. Nasza moc jest teraz przynajmniej równa jego sile.
– Czy nadszedł czas, abyśmy ty i ja... – Gabriel spojrzał na nią z nadzieją.
– Prawie, kochanie.
Luiza pochyliła się i złożyła delikatny pocałunek na jego policzku.
– Moc napływa do tego domu i może teraz związać Fryderyka. Myślę, że poczekamy jeszcze tylko parę godzin.
Magdalena zadrżała, zmierzając za Moniką i Bartoszem do ich rezydencji. To był wielki dzień. Po prostu ...