1. Nawiedzona Rezydencja (XXVI)


    Data: 14.08.2024, Autor: C10H12N2O

    ... odepchnąć ją na bok.
    
    Sylwia przeturlała się na bok przedpokoju i otuliła spuchnięty brzuch. Modliła się za dziecko i powoli wstała. Kulejąc za Fryderykiem, Sylwia zrobi wszystko, co w jej mocy, by go powstrzymać. Przyglądała się, jak skręcił w lewo za frontowymi drzwiami i pospieszyła za nim.
    
    – Wciąż ryczysz jak suka, kochanie?
    
    Fryderyk był teraz w zasięgu wzroku swojej żony i syna. Przeszedł przez wysokie chwasty i zatrzymał się około czterech metrów od nich. Krzak róży był tuż za nimi.
    
    – Taki prosty plan pasujący do lochy twojego pokroju.
    
    – Zejdź ze mnie, Gabrielu.
    
    Luiza sięgnęła do tyłu i pchnęła biodra syna, wypychając go ze swojego wnętrza. Wstała, jej blada, piegowata skóra lśniła w słońcu. Opiekuńczo położyła obie ręce na brzuchu.
    
    – Nie mieszaj ich do tego, Fryderyku.
    
    Obok Luizy Gabriel podciągnął spodnie i naciągnął szelki.
    
    – Co powinniśmy zrobić, mamo?
    
    – Cierpliwości – powiedziała Luiza do syna. – Czy skrzywdziłeś Czerwińskich, Fryderyku?
    
    – Zraniłem ich mniej niż ty.
    
    Fryderyk podniósł bliźnięta jak cenne trofea, oboje zwisali bezwładnie z jego rąk. Monika w pełni ubrana i Bartosz nagi. Bartosz wyglądał na niezwykle wrażliwego, gdy jego obwisła, chuda sylwetka kołysała się pod wpływem ruchów Fryderyka.
    
    – Splamiłaś ich. Nawet On nie może cofnąć twojej pracy.
    
    – To dlatego, że jest prawie tak samo bezsilny jak ty.
    
    Luiza westchnęła. Pochyliła się w kierunku Gabriela.
    
    – Będę musiała go wciągnąć, kochanie. Upewnij się, że ...
    ... bliźnięta są bezpieczne – szepnęła.
    
    – Ale mamo…
    
    Gabriel spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami.
    
    – Nie daj po sobie poznać, że się boisz, Gabrielu.
    
    Za Luizą rozwinął się krzew róży, pnącza rozpościerały się jak macki, ciemnoczerwone kwiaty drżały.
    
    Sylwia zatrzymała się trzy metry za Fryderykiem. Gapiła się z podziwem na ciężarną, nagą kobietę z wijącymi się winoroślami za plecami.
    
    – Pozwólcie moim dzieciom odejść – krzyknęła.
    
    – Nie dziś – prychnął Fryderyk i rzucił szybkie spojrzenie na Sylwię.
    
    Była sama, niewiele warta uwagi. Odwrócił się do swojej żony.
    
    – Wstąp za siebie do tego więzienia, które stworzyłaś, a nie skrzywdzę Czerwińskich. Postaw mi się, a wykonam dzieło Pana i oczyszczę ich z twej ciemność.
    
    – Jeśli jest tak potężny, dlaczego sam po mnie nie przyjdzie?
    
    Luiza zrobiła krok w kierunku Fryderyka.
    
    – Dlaczego nie ma tu z tobą twojego upadłego anioła?
    
    Fryderyk spojrzał na nią podejrzliwie.
    
    – Nie wykonuj więcej kroków w moim kierunku, kobieto.
    
    Gabriel odsunął się na bok, okrążając ojca. Krzak rozciągał się teraz u boku Gabriela, a jego kolce były ostre i gotowe do ataku.
    
    – Wygląda na to, że jesteśmy agentami większych lub mniejszych spraw!
    
    Luiza zaczęła biec.
    
    – Twój pan okaleczałby i unicestwiał, aby egzekwować Swoje zasady! Wolność to nie ciemność!
    
    Nie dała Fryderykowi szansy na odpowiedź. Skoczyła w powietrze, jej brzuch i piersi na chwilę przeciwstawiły się grawitacji, gdy skręciła w dół w kierunku męża. ...
«1...345...13»