Kobiety II Emma
Data: 22.08.2024,
Autor: Malolata1
Poranek wita mnie wkradającymi się przez rolety promieniami jesiennego słońca.
Trafiałem nieraz na lepszą pobudkę. Nieco milszą, przyjemniejszą, kiedy ledwo poznane usta błądziły po moim ciele, skupiając się na dolnych partiach rozgrzanego już ciała.
Mrużę oczy, niemal czując ten subtelny, ciepły dotyk. Te wilgotne wargi szukające drogi do ukrytych miejsc, zakamarków, by dać, zapewnić jeszcze więcej satysfakcji i spełnienia.
O tak, uwielbiam to. Na samą myśl, wspomnienie zaczynam żałować, że jednak nie zadzwoniłem do Rose. Seks z nią nie był wcale taki najgorszy.
Wibrujący telefon na szklanym stoliku wyrywa mnie z rozmyślań. Nie jestem wcale ciekawy, kto pragnie zakłócić mój spokój. Nie odbieram. Przeciągam się kilkakrotnie na sporych rozmiarów łóżku, odczuwając dziwną pustkę. Wpatruję się w sufit, zastanawiając się, co dzisiaj ze sobą zrobić. Telefon po kilku minutach znów uporczywie wibruje. Z niechęcią podnoszę się z łóżka, nie kwapiąc się, by zobaczyć kto dzwoni, po prostu przykładam telefon do ucha.
- Przyjedź do kancelarii. Pewna kobieta...
- Wiesz, która jest godzina, człowieku? - pytam, choć nie liczę na odpowiedź. To pytanie retoryczne, ma zegarek na ręku. Nie wszyscy muszą być takim rannym ptaszkiem, jak on.
- Tak, jest dokładnie siódma - nie wyczuł mojej aluzji. - Naciska na spotkanie. Powiedziała, że bardzo jej zależy na twojej obecności. Nie chciała ze mną rozmawiać. To chyba jakaś gruba ryba, bo prezentuje się bardzo elegancko i nie wygląda ...
... na kogoś, kto marnuje swój czas, by wpaść tylko i wyłącznie w odwiedziny. Zbieraj tyłek i przyjedź, Gerard! - podnosi głos, ale nie jest to jeszcze krzyk.
Kto by pomyślał, że mój własny pracownik będzie wygłaszać mi kazanie i mówić, co jest dobre a co złe, co powinienem zrobić, a czego nie?
Cholera.
- Zaraz będę. Zrób jej kawę i powiedz, że będę za piętnaście minut - mówię po chwili zastanowienia i się rozłączam.
Nałożyłem na siebie ostatni czysty garnitur, który wisiał samotnie w szafie. Granatowy z czerwonym krawatem.
Wyglądam całkiem przyzwoicie.
Ba, na pewno przyzwoicie, skoro kobieta, o której wspominał Jeremy uśmiecha się od razu, kiedy tylko wchodzę do biura. To nie jest jeden z tych życzliwych uśmiechów. To ten uśmiech, który jednocześnie irytuje, a z drugiej strony znów rozpala moje pragnienia.
Jestem wiecznie głodny. Wiecznie głodny pięknych kobiet a ona jest zdecydowanie najpiękniejszą istotą, jaką do tej pory miałem okazję zobaczyć.
Jeremy nie przesadził. Faktycznie, jej postawa mimowolnie wzbudza podziw a jednocześnie słyszę głos gdzieś w tyle mojej głowy, który szepcze, abym wyszedł stąd i nie mógł jej już nigdy zobaczyć.
Duże, zielone oczy wpatrują się we mnie intensywnie, jakby chciała wyczytać z każdego, ledwie dostrzegalnego ruchu to, o czym myślę. Bezskutecznie, ale czuję jej obecność w jakimś stopniu mnie niepokoi i sprawia, że odczuwam dziwny skurcz w dole brzucha.
Lustruję jej smukłą sylwetkę. Ma na sobie czarną, dopasowaną ...