Brother in law (I)
Data: 27.08.2024,
Kategorie:
bez seksu,
Autor: Kate
... wyższych sferach traktowany jest jak czarna owca, ktoś kto wyłamał się z ogólnie przyjętego stylu życia.
– Oj, Abbie, Abbie. Co ja mam z tobą zrobić? Rozmawialiśmy o tym wiele razy. Będziesz tam najładniejszą i co równie ważne, najmądrzejszą dziewczyną.
– Jakoś nie mogę ci uwierzyć.
– W tą mądrość czy ładność?
– Przecież wiesz.
– Znów zaczynasz? Myślałem, że mamy to już za sobą.
– No bo mamy, tylko że oni wszyscy będą się gapić i gadać.
– Niech sobie robią co chcą, Abbie. Pogadają, pogadają i przestaną, zobaczysz. Takiego jednego czy drugiego nadzianego nudziarza nie obchodzi nic poza czubkiem jego własnego, chirurgicznie poprawionego nosa. A tak na marginesie oni się nie gapią tylko spoglądają – zaśmiał się – Poza tym idziemy tam nie dla nich, a ze względu na moich rodziców i brata
– No właśnie. Nie wiem co gorsze. Ci wszyscy ludzie czy twój brat – pobladła. Nie wiedzieć dlaczego zawsze odczuwała dziwny niepokój myśląc o starszym bracie Alexa. Nigdy go nie poznała, nie widziała na oczy, ale mimo to... Słyszała o nim wiele. Wszak mieszkała wśród ludzi, którzy pracowali w zarządzanych przez niego zakładach. Nie miał najlepszej opinii.
– Aaaa, tu cię boli! Boisz się mojego brata - uśmiechnął się zawadiacko.
– Jakbyś ty się go nie bał.
– Bo się go nie boję. Przecież to mój brat.
– Ale porozmawiać z nim nie chcesz.
– Bo wiem, że on mnie nie zrozumie i gotów jeszcze polecieć z wieściami do ojca, prawników i bóg jeden wie do kogo jeszcze. Ja ...
... tego nie chcę.
– Ja też się go nie boję. Przecież go nawet nie znam, to jak mam się go bać? – wmawiała sobie Doskonale jednak wiedziała, że to właśnie perspektywa spotkania jego brata najbardziej ją stresowała.
– Będzie dobrze. On wcale nie jest taki zły jak mówią ludzie.
– Mam nadzieję. Żeby chociaż był w jednej czwartej taki jak ty.
– Jest lepszy. Przekonasz się.
– Nikt nie jest taki jak ty.
– To fakt – roześmiał się i przytulił swoją najlepszą, jedyną przyjaciółkę.
– I co? Nie było tak źle. Nawet z rodzicami jakoś poszło – szepnął jej do ucha, kiedy po oficjalnej prezentacji i złożeniu życzeń stali przy stole z ciastem i smakowali wszystkiego z każdego półmiska.
– Tak – powiedziała pod nosem i posmutniała.
– Hej, hej a co to za mina?
– Wyglądali na niezbyt zadowolonych gdy mnie zobaczyli.
– Wyobraź sobie jak mogliby wyglądać.
– Oj, nie żartuj – przerwała mu – Ja mówię serio. Od razu mówiłam, że powinieneś przyjść tu co najmniej z jakąś miss kampusu.
– I co bym z nią tu niby robił?
– To co niby ze mną.
– Nie wydaje mi się, żeby opychała się kremowym tortem.
– Fakt – uśmiechnęła się.
– I raczej bym z nią inteligentnie nie porozmawiał.
– Też fakt.
– Zanudziłbym się z taką na śmierć.
– Znów fakt – zachichotała – Ale i tak jest przecież nuda.
– No – również zachichotał – To dlatego z nimi nie mieszkam.
Uśmiechnęła się smutno, bo znała prawdziwe powody, które wpłynęły na jego decyzję o przeprowadzce z rodzinnej ...