1. Brother in law (I)


    Data: 27.08.2024, Kategorie: bez seksu, Autor: Kate

    ... cynizm i brak empatii do kogokolwiek. Może dlatego tak dobrze się zawsze dogadywali. Do tego samego dążyli. Alex przypominał matkę. Miał delikatniejsze rysy, blond włosy i pełniejsze usta. Spojrzała na kobietę na portrecie. Była piękna. W sumie nadal była. Pani Clifford prezentowała się dziś wspaniale. Prawdziwa kobieta. Jak z resztą wszystkie inne w sali na dole. Eleganckie, z klasą. Wszystkie poza nią, szarą Abbie, która mimo, że włożyła dziś sukienkę, nie czuła się ani elegancko, ani kobieco, ani komfortowo, ani ładnie. Szara mysz. Nieciekawy gryzoń spod miotły.
    
    – To szafka warta dwieście tysięcy - usłyszała nagle za sobą głos mężczyzny. Cudowny, głęboki głos, od którego dostała gęsiej skórki. Jednak ton nieprzyjemny i jakiś taki władczy. Wyrwana z zamyślenia, przestraszyła się i odwróciła gwałtownie trącając przy tym wazę, która stała tuż obok. Ta byłaby spadła i roztrzaskała się gdyby jej nie złapał.
    
    – O rany! Ale mnie pan przestraszył.
    
    Postawił z namaszczeniem wazę na miejsce i spojrzał na dziewczynę. W jego brązowych oczach nie było cienia życia, na twarzy z kolei miał wypisaną niechęć.
    
    – Swoją drogą niezły refleks – dodała starając się rozładować napięcie, jakie wprowadził nieznajomy. Nie udało jej się, mało tego chyba nawet pogorszyła sprawę, bo spojrzał na nią podejrzliwie, a potem kolejno na obraz i wazę.
    
    – Kolejne dwieście tysięcy? – nie poddawała się. Z natury była wesoła i pogodna. Lubiła się śmiać, nawet sama z siebie.
    
    – Trzysta pięćdziesiąt – ...
    ... odparł krótko przyglądając jej się z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
    
    – Nie wygląda.
    
    – Znawcy uważają inaczej.
    
    – W takim razie żaden znawca ze mnie na szczęście nie będzie – zeskoczyła ze stolika. Powietrze dostało się jej pod sukienkę lekko unosząc ją do góry, odsłaniając nogi. Mruknęła coś pod nosem, szybko ją poprawiła i spojrzała na niego. Dopiero teraz, z dołu mogła zobaczyć go dokładniej. Jakby wyjęty żywcem z jej marzeń o facecie idealnym. No, może prawie żywcem, bo jej ideał był sympatyczniejszy. Ten był jakiś taki odpychający. Mimo to poczerwieniała. Jak głupiutka pensjonarka. A że wiedziała, że te rumieńce widać z daleka, zawstydziła się jeszcze bardziej. Zawsze czerwieniała w kontaktach z płcią przeciwną, zwłaszcza przystojną. Wiedziała jak nieciekawa musi się wydawać. A ten tutaj? Ucieleśnienie marzeń. Zawsze miała słabość do brunetów. O ile w jej wypadku można było mówić o jakiejkolwiek słabości. Przecież nie umawiała się z facetami. Bruneci po prostu bardziej przyciągali jej wzrok niż blondyni. Aktorzy, piosenkarze, klienci w barze, gdzie pracowała. Byli bardziej wyraziści i męscy. Ten tutaj wyrazisty był, aż nadto. Poczuła się przy nim nagle strasznie mała. Mimo, że ze swoimi 170 centymetrami nie należała do najniższych, on przewyższał ją co najmniej o kolejnych dwadzieścia. Czarne jak smoła włosy idealnie układały mu się na głowie. No i te oczy. Brązowe, otoczone ciemnymi, długimi rzęsami. Wyglądał niesamowicie. Nie widywała często takich facetów. No ...
«1...345...»