Przyjaciele z dzieciństwa
Data: 27.08.2024,
Autor: junior69
... miała ochotę spędzić z nim trochę czasu, wcześniej obserwowała go kilkakrotnie przez portal społecznościowy, pokazując koleżankom ze studiów swoją pierwszą miłość. Z tego, co pamiętała to miał za sobą kilka związków i pobyt za granicą.
- Pewnie, chodźmy. – Podał jej swoje ramie a ona chętnie je przyjęła i uścisnęła mocno. Był trochę niższy niż pamiętała i chyba przytył parę kilo, ale może to tylko jej wyobraźnia.
Usiedzieli w pobliskiej kawiarni. Nie była tutaj wcześniej, musiała powstać, kiedy mieszkała już poza miastem. Rozmawiali o starych czasach o znajomych z klubu sportowego i wspomnieniach z wakacji. Patrzyła jak się zmienił. Miał czarne gęste włosy i równie ciemne oczy otoczone długimi rzęsami, zawsze mu ich zazdrościła. Sylwetka też mu wydoroślała, ramiona zrobiły się szersze i widać było, że te parę kilo poszło raczej w mięśnie. Jednak uśmiech wciąż miała taki sam, szczery i pełen ekscytacji z niespodziewanego spotkania.
- Na ile zostajesz u rodziców?
- Aż do sylwestra, mamy tutaj jeszcze kilka spraw do załatwienia zanim wrócimy do siebie.
- To świetnie! Nie chciałabyś mi pomóc przy szkółce narciarskiej?
- Prowadzisz swoją szkółkę?
- Tak, razem z Olkiem, ale on wyjechał na święta do siostry do Irlandii i zostałem sam z bandą dzieciaków. Strasznie ciężko ich upilnować samemu.
- Dawno nie jeździłam na nartach, mam nadzieje, że nie zapomniałam jak to się robi.
- To znaczy, że się zgadzasz? – Oczy mu błyszczały, jakże mogła mu ...
... odmówić.
Mateusz uczył jeździć dzieci w wieku przedszkolnym i kilku z podstawówki. Grupka liczyła dwanaścioro maluchów, to faktycznie ciężka praca dla jednego człowieka. Pomagała mu podczas treningów, usadzała dzieciaki na krzesełkach na wyciągu, zapinała narty i buty narciarskie, uspokajała je i uczyła prawidłowej postawy na stoku. Kiedy kończył się czas treningu jeździli razem aż do zamknięcia wyciągu. Ścigali się między sobą, a Mati pokazywał jej swój kunszt, który kontynuował na studiach sportowych. Daleko jej było do niego, ale i tak była mu bardzo wdzięczna za przypomnienie ile radości niesie ze sobą ślizganie się po szlakach wysoko w górach z mrozem szczypiącym w nos.
Tego dnia była niewielka odwilż, a hałdy śniegu zaczynały leniwie spływać po drodze. Zaczynało się ściemniać, kiedy skończyli swoją jazdę i z nartami na ramieniu w porozpinanych kurtkach powoli zmierzali w stronę jej auta. Byli tak zagadani, że nawet nie zauważyła przejeżdżającego samochodu, kiedy podeszli do drogi. Pojazd poruszał się dosyć szybko i z impetem oblał ich z góry na dół wodnistym śniegiem zmieszanym z piaskiem i solą.
- Aaaa! – Zdążyło jej się tylko wyrwać, kiedy zimny wodospad spływał jej z twarzy. Pokazała kierowcy środkowy palec krzycząc kilka niecenzuralnych słów. Spojrzała na towarzysza, który wcale nie był w lepszym stanie niż ona. Szok na jego twarzy przerodził się w salwę głośnego śmiechu. Śmiał się tak bardzo, że złapał się za brzuch a każde podniesienie wzroku na nią powodowało ...