Przyjaciele z dzieciństwa
Data: 27.08.2024,
Autor: junior69
... histeryczny napad po raz kolejny – I z czego się tak cieszysz, sam wcale nie wyglądasz lepiej! – Nie mogła się na niego gniewać, ale nie chciała, żeby śmiał się z niej tak bardzo, położyła powoli narty na ziemi a schylając się ulepiła niewielką śnieżkę i rzuciła nią w niego trafiając w pierś.
- O nie! Ja ci zaraz pokażę. – Sam zaczął się schylać, żeby zrobić własne pociski, a ona w tym czasie ze śmiechem i udawanym strachem zaczęła uciekać na pobliską polanę otoczoną drzewami. Poczuła jak śnieżka uderza ją w plecy, więc schowała się za jednym z nich i tyłem do napastnika zaczęła lepić nowe kulki. Kiedy się zorientowała, że go nie słyszy podniosła głowę i otrzymała wielką garść miękkiego śniegu prosto w twarz. Wciąż miała go na twarzy, kiedy otworzyła oczy i usta w niemym zaskoczeniu. Mati stał przed nią szczerząc się w triumfie.
- O, jaki piękny karpik. – Powiedział i zaczął ścierać jej śnieg z twarzy gołymi rękoma. Były ciepłe w porównaniu do jej buzi a ich dotyk wyjątkowo ją zaskoczył, poczuła jak coś się przewraca w jej żołądku. Dawno już zapomniała, jakie to uczucie. Ten wyjazd przypomniał jej tak wiele i to wszystko przez tego jednego człowieka. Jego twarz była tak blisko, a duże dłonie obejmowały jej policzki. Szybkim ruchem przyciągnął jej twarz do siebie i mocno pocałował. Jego wargi były takie miękkie i kuszące. Szybko oprzytomniała i mocno odepchnęła go od siebie. Odskoczył zaskoczony, a ona szybko skierowała się w stronę porzuconego sprzętu.
- Magda, ...
... czekaj! – Nie zamierzała odwracać się w jego stronę. Wciąż czuła jego ciężar na swoich ustach, ciężar jego słodkiego pocałunku. Była zła na siebie, że tak bardzo jej się to podobało. Bezwiednie zaciskała ręce w pięści. Podbiegł do niej i złapał ją za ramię obracając do siebie. – Magda przepraszam. Ja.. Ja dałem się ponieść chwili, nie chciałem. – Patrzyła mu w oczy pełne żalu i przeprosin. Wolno wypuściła powietrze rozluźniając całe ciało.
- Spoko, nie jestem zła na Ciebie. Wracajmy. – Znów się odwróciła i twardym krokiem skierowała w stronę, w którą przed chwilą zmierzała.
- Nie możesz w takim stanie wsiąść do auta, jesteś cała przemoczona! Mieszkam zaraz za zakrętem, chodźmy do mnie osuszysz się trochę i wrócisz do domu. – Miał rację. Wszystko było mokre spodnie, bluza, nawet kurtka była cała w piachu i śnieżnej mazi. Skinęła głową
- Tylko żadnych takich sztuczek! – Pogroziła mu palcem
- Rączki mam tutaj. – Podniósł dłonie w górę i uśmiechnął się. Nie mogła go nie odwzajemnić.
Mieszkanie było niewielkie, sypialnia, łazienka i salon z niewielką kozą otwarty na kuchnię. Widać było, że mieszka sam, jednak było czystko, nie było widać żadnych walających się brudnych ubrań czy butelek po piwie.
- Ładnie tu. – Powiedziała, kiedy weszli do środka.
- Dzięki. Chcesz wziąć prysznic? Wciąż masz piasek we włosach.
- Byłabym wdzięczna. – Podał jej czysty ręcznik i wskazał łazienkę. Gorąca woda była przyjemnym końcem zimowych szaleństw. Dotknęła ust tak gdzie dotykały ...