1. Córka Architekta (II)


    Data: 28.08.2024, Kategorie: alternatywna rzeczywistość, Autor: Ignatius

    ... przystanęła na propozycję. Patrzyłem jak kołysząc biodrami wychodzi na środek sali.
    
    – Może się zamienimy? Ja dam ci siostrę, a ty mi żonę – zaśmiał się Marek. Wiktoria lekko się zaczerwieniła i spuściła wzrok.
    
    – A co ty byś chciał robić z moją żoną? – podjąłem temat.
    
    – Mam parę pomysłów.
    
    – A co ja miałbym robić z twoją siostrą?
    
    Wybuchnęliśmy śmiechem. To była tylko rozmowa w żartach. Może i był w tym podtekst erotyczny, ale to przecież nic złego. Zamówiłem jeszcze trochę alkoholu. Był sobotni wieczór, parę razy do roku mogliśmy sobie pozwolić na imprezowanie.
    
    – A może zatańczysz za mną? – Wiktoria pociągnęła mnie za rękę.
    
    Chciałem odmówić, ale nalegała i w końcu pękłem. Marek śmiał się i klaskał, Mateusz ograniczył się do cichych chichotów. Nastolatka starała się mnie rozruszać, próbowała obrotów, schodzenia coraz niżej i innych dosyć ekwilibrystycznych pozycji. To zdecydowanie nie było dla mnie, ale dałem się ponieść wesołej atmosferze. W pewnym momencie Wiktoria odwróciła się do mnie tyłem i zalotnie poruszała biodrami tuż przy moim brzuchu. Położyłem ręce na jej ramionach i ostrożnie zjechałem w dół aż na pośladki. Zaszczebiotała radośnie i przybliżyła się do mnie bardziej. Jej tyłek przywarł do mojego krocza. Spodobało mi się to dużo bardziej niż mogłem przypuszczać. Mój penis zesztywniał. Ubranie potrafiło to skutecznie zamaskować, ale nie miałem pewności, czy Wiktoria tego nie odczuje. Tak czy siak, nie dała tego po sobie poznać. Choć to były ...
    ... zwykłe wygłupy, zobaczyłem niezadowoloną minę mojej żony. Miałem nadzieję, że nie tyle miała mi za złe taneczne figury, ile fakt, że nastolatka w ogóle oderwała mnie od krzesła, a jej ta sztuka udała się dziś ledwo dwa razy.
    
    – Wracaj do stolika, ja muszę do ubikacji – podziękowałem zdyszany za taniec.
    
    Odczekałem krótką chwilę, aż napięcie opadnie. Wysikałem się i umyłem ręce. Pomasowałem kontuzjowane kolano. Korzystając z okazji, że nikt nie widzi i nie narażę się na niewygodne pytania, nacisnąłem parokrotnie na pilocie przycisk odpowiadający za zwiększenie poziomu szczęścia u Alicji. Dotychczas bawiłem się tą opcją jakby to była regulacja jasności ekranu, ale przecież z tym nie można było przesadzić, prawda?
    
    Bawiliśmy się dalej. Wznosiliśmy toasty, pozostali tańczyli, ja opowiadałem kawały... czyli wszystko po staremu. A czas płynął, a wraz z nim alkohol w naszej krwi. Zrobiło się już późno.
    
    – Za dziesięć minut kończymy, co? – masowałem ramiona żony. Odgarnęła złociste włosy z karku. – Wytańcz się, wyszum, korzystaj póki masz z kim tańczyć.
    
    – Już chyba mam dość – oddychała ciężko. Była już zmęczona. Czoło miała gorące.
    
    – W takim razie jeszcze jeden taniec? Prosimy – Marek wyciągnął do niej rękę. Alicja chwilę się zawahała, ale skinąłem głową dając przyzwolenie.
    
    – Twoje zdrowie – wypiłem z Wiktorią kielicha.
    
    Uśmiechała się do mnie zalotnie. Dotknęliśmy się pod stołem przypadkowo stopami, ale żadne z nas się nie wycofało. Odwzajemniłem uśmiech. Marek i ...
«1234...10»