1. Remont u Marty


    Data: 21.11.2019, Kategorie: upskirt, Podglądanie BDSM Brutalny sex pończochy, Autor: historyczka

    Postanowiłam wyremontować mój mały, drewniany domek. Zamówiłam trzyosobową ekipę. Majster Stanisław, dobrze po czterdziestce, dowodził dwoma młodzieńcami, tuż po zawodówce: Januszem i chłopakiem, na którego wołali Cygan albo Bandziorek. Do wyremontowania kwalifikowały się wszystkie pomieszczenia, także dach i komin.
    
    Mężczyźni od początku wodzili za mną wzrokiem, co nie powiem, schlebiało mi nieustannie. Taka wypindrzona, elegancka lalunia jak ja, musiała działać na ich zmysły. Pewnie jako wytworna damula, wykształcona, do tego nauczycielka – czyli z wyższym statusem społecznym na wsi – musiałam wydawać się dla nich nieosiągalna. Tym większą wyzwalało to we mnie ochotę – kuszenia, podniecania ich...
    
    Już pierwszego dnia, gdy postawili rusztowania, poprosili, żebym weszła po drabinie i podjęła ważną decyzję w sprawie dachu.
    
    Z góry pokrzykiwał do mnie majster, a chłopcy trzymali drabinę. Tego dnia założyłam rozkloszowaną spódnicę, więc wydało mi się jasne, że chodzi im wyłącznie o to, by młodzi mogli się napatrzeć do woli... Oczywiście zaprotestowałam. Powiedziałam, że właśnie wróciłam i muszę się przebrać, jednak stwierdzili, że sprawa jest pilna. W końcu uległam.
    
    Powolutku i ostrożnie stawiałam stopy w szpilkach na kolejnych szczeblach. Trudno się wspinać w butach na wysokim obcasie. Kątem oka widziałam, jak chłopcy się niecierpliwią, żądni ciekawych widoków. Muszę przyznać, że to jednocześnie peszyło i podniecało, zwłaszcza, że akurat miałam na sobie pończoszki, ...
    ... cieliste, zakończone szerokimi podwiązkami.
    
    Pewnie je zobaczą – myślałam z ekscytacją, a oni rzeczywiście gapili się bezczelnie! Im wyżej się wspinałam, tym stawali się odważniejsi i coraz śmielej starali się podejrzeć jak najwięcej. Oczywiście udawałam, że tego nie dostrzegam. Zastanawiałam się, czy dojrzą moje majteczki. Miałam na sobie skąpe i cienkie stringi. Czerwona koronka kontrastowała z jasnymi pończochami. Gdy już byłam na górze, usłyszałam jak szepczą coś do siebie. Z trudem wyłowiłam słowa.
    
    – Patrz, jakie pończochy! – W głosie Janusza pobrzmiewało wielkie zdziwienie.
    
    – Takie fatałaszki to noszą dziwki, co stoją w lesie na parkingu. Albo może bardziej zawodowe kurwy w burdelach – Tonem znawcy wypowiadał się Cygan.
    
    Ależ podnieciła mnie ta ocena. Zupełnie nie pojmowałam, dlaczego użycie mocnych słów "dziwki" i "kurwy", podniecało mnie w tym kontekście.
    
    – Widziałeś jej majtki?
    
    – Nie… A ty, zobaczyłeś coś?
    
    – Pewnie, ale… słabo. Jak będzie schodzić, trzeba się lepiej przyjrzeć.
    
    Dopiero stojąc na górze, poczułam siłę wiatru. Niczym żaglem łopotał moją spódniczką. Oczywiście ku uciesze młodzieńców na dole. Jedną ręką chwyciłam rusztowanie, żeby nie spaść, drugą przytrzymywałam niesforną kieckę. Majster też rechotał, widząc moje nieudolne wysiłki.
    
    – Oj paniusiu, tu jest chybotliwa deska, musisz złapać się obiema rekami. – Doradzał z rubasznym uśmiechem.
    
    Nie było innej rady, przytrzymałam się też drugą dłonią. Oswobodzona spódniczka fruwała już ...
«1234...8»