1. Remont u Marty


    Data: 21.11.2019, Kategorie: upskirt, Podglądanie BDSM Brutalny sex pończochy, Autor: historyczka

    ... zdanie co do kreacji i zamiast, na przykład, granatowej kiecki, zakładałam czerwoną. Zamiana spódnicy zazwyczaj pociągała za sobą zmianę pończoch. A mam ich cały arsenał: cieliste, czarne, grafitowe, brązowe, beżowe, a nawet białe. Teatr z układaniem pończoch zaczynał się od nowa.
    
    Zamiana spódnicy pociągała też zazwyczaj zmianę bluzki, a to z kolei, bardzo często, zamianę stanika. Ten moment: zakładanie i zapinanie biustonosza, też celebrowałam dość długo; przeglądałam się w lustrze, patrzyłam jak stanik leży na biuście, jak go unosi. Wtedy też za oknem słyszałam bardziej rozemocjonowane głosy, a nawet widziałam na szybie rozpłaszczone nosy. Oczywiście starałam się stać tyłem, żeby tylko narobić im smaka na moje piersi.
    
    Gdy już wysztafirowana, kręcąc tyłeczkiem, opuszczałam dom, żegnały mnie komentarze pełne komplementów.
    
    – Ależ pani nauczycielka dziś odsztafirowana! Prawdziwna eligantka! Jest na czym oko zawiesić! Niejednemu chłopu może pani w głowie zawrócić! - komentował Stanisław.
    
    - Uczniowie nie będą myśleli o lekcjach! - szyderczo rzucił Cygan.
    
    Rumieniąc się, wylewnie dziękowałam za komplementy, które, przyznaję, sprawiały mi sporą frajdę.
    
    - Panowie... ależ wy jesteście mili... prawdziwi z was dżentelmeni! A ja jestem jedynie skromną nauczycielką. Ale... o czymże takim mają mysleć moi uczniowie? - kokietowałam.
    
    Odpowiedzi nie dosłyszałam. Bandziorek cedził ją między zębami. Ale mogłam się domyślać. Odniosłam wrażenie, że "skromną nauczycielkę" ...
    ... zastąpiła "wypindrzona suka", zaś uczniowie mieli mysleć o "wypiętej dupie i wysuniętych do przodu cyckach"...
    
    Kiedy wracałam z pracy, robiłam panom robotnikom kawę i piliśmy ją na werandzie. Bardzo chcieli mnie zagadywać, ale jakby nie mieli pomysłów, albo śmiałości.
    
    – A pani tu tak sama mieszka? – pytał Stanisław.
    
    – Z mamą, tylko mama przebywa obecnie w sanatorium.
    
    – A to nie ma pani męża ani narzeczonego?
    
    – Niestety nie, jestem samotna… – mówiłam tonem zdradzającym, jak bardzo brakuje mi mężczyzny.
    
    Dopytywali, czy oni nie nadawaliby się na kandydatów. Nie tylko z wrodzonej uprzejmości, ale też dla podkręcenia atmosfery, komplementowałam ich:
    
    – Panom niczego nie brakuje… Panowie są tacy przystojni… tacy silni… tacy męscy…
    
    Albo:
    
    - Doskonale się czuję w panów towarzystwie. Pewnie niejedna kobieta mogłaby przez panów zostać zbałamucona! Aż boję się, czy przypadkiem to ja nie zostanę zbałamucona...
    
    Miło było obserwować, jak się wtedy puszą. Brak im jednak było na tyle odwagi, żeby na przyskład, zaprosić mnie na randkę.
    
    Często po męczącej pracy musiałam ucinać sobie poobiednie drzemki. Z lubością informowałam ich, że muszę "pójść do łóżka" lub "przespać się". Celowo dobierałam te słowa, działały na nich, jak płachta na byka. Szybko meldowali się pod oknem sypialni, ja tymczasem zakładałam jakąś seksowną koszulkę do spania. Kusą, koronkową, prześwitującą. Z lubością podsłuchiwałam ich rozmowy zza okna.
    
    – Ciekawe, czy pani nauczycielka by ...
«1...345...8»