Nie - Boska opowieść (III)
Data: 24.11.2019,
Kategorie:
piekło,
perwersyjnie,
Brutalny sex
Sex grupowy
niespodzianka,
Autor: Nazca
... szczęśliwy... Tak, Szemchazaju, mogę zaoferować tobie jedynie swoją Cipkę...
Lilith rozsunęła nogi i mógłbym przysiąść, że z pomiędzy jej ud, błysło światło. Najpiękniejsza kobieta świata, miała też najpiękniejszą cipkę... Cała aż lśniła... Byłem wpiekłowzięty...
— Tak, Szemchazaju. Wiem, że ze wszystkich dóbr i korzyści Piekła, Ziemi czy Nieba, najbardziej upodobałeś sobie cipki... Oferuję tobie więc cipkę...
Ciągle milczałem. Moje ciało, moja męskość wyrywała się do czynu, do kuszącej, wilgotnej oazy szczęścia. Moje myśli wciąż miały wątpliwości, ścieżka Lilith prowadziła przeciwko samemu Bogu. Czy mógłbym tak postąpić?
Byłem też mężem Isztar i ojcem nienarodzonych dzieci jej i Diabli Czerwonookiej. Musiałem brać pod uwagę ich dobro i bezpieczeństwo. Jednak czy w świecie Belzebuba, ktokolwiek był bezpieczny?
— Co wolisz Szemchazaju? Belzebuba, władzę, bogactwa? — nęciła Pierwsza Kobieta. — A może wolisz mnie i moją cipkę?
— Czego oczekujesz w zamian? — zapytałem, wciąż pozostając w rozterce między ciałem, a umysłem.
— Zabijesz Belzebuba, będziesz stał u boku mojego i Samaela...
— Dlaczego mam tobie zaufać?
— Przypieczętujemy naszą umowę...
Przypieczętować umowę? Przeczuwałem tutaj, drugie dno...
— Posiądziesz mnie... Nasycisz swoje ciało i żądze, a moje łono... — Lilith uśmiechnęła się szeroko. — Tak, zapłodnisz mnie. Dziecko będzie pieczęcią naszego porozumienia...
Dlaczego mnie to nie dziwiło?
Musiałem podjąć decyzję. Czy ...
... chciałem kochać się z Lilith? Oczywiście, wypychający ręcznik penis, mówił sam za siebie. Czy chciałem zniszczyć Belzebuba? Przypomniałem sobie słowa Isztar o nim i jej obawy, przypomniałem sobie Adelę, oblubienicę Szatana, która także nie pozostawała mi obojętna. Tak, pragnąłem jego zguby.
Czy chciałem powrotu Samaela? Oczywiście, był moim przyjacielem.
Jednak czy mógłbym wystąpić otwarcie przeciw Bogu? Tego nie byłem pewien.
— Szemchazaju... Szemchazaju... — lśniące łono Lilith przyzywało mnie swym powabem. Penis rwał się ku bliższemu spotkaniu... Ciało płonęło z podniecenia...
A ja miałem mętlik w głowie.
— Zrób to! Aza, zrób to! — w drzwiach prowadzących na najwyższy poziom wieży, stała Isztar. — To uwolni nas od tego potwora, Belzebuba! Pamiętaj o naszym dziecku, zrób to dla niego! Przeleć ją!
Żona nie wiedziała jeszcze o Diabli i jej dziecku... Miałem podejrzenia, że obie panie darzą się szczerą nienawiścią... A teraz miałem zmienić ten trójkąt miłosny, w czworokąt...
Po chwili stałem już nagi, z unoszącym się penisem. Isztar klęczała przede mną i dłońmi delikatnie pieściła genitalia. Nie pomijała żadnych szczegółów...
Obok Lilith wyczarowała łoże, zsunęła z siebie suknię i golusieńka usiadła na jego brzegu. Czekała na mnie. Czekała aż Isztar skończy okazywać swoją aprobatę...
Wróciłem wzrokiem ku swojej małżonce, widziałem tylko burzę jej czarnych włosów rytmicznie posuwających się wzdłuż mojego kroku. Męską końcówką czułem ciepło i wilgoć ust ...